Przyjaciółki rozglądały się po wielkim lotnisku. W okół nich było mnóstwo ludzi. Jedni spieszyli się na samolot, drudzy z niego wychodzili, a inni jeszcze zalegali na lotnisku i czekali na spóźniający się lot. Dziewczyny stały i nie wiedziały, w którą stronę ruszyć, spojrzały po sobie zdezorientowane.
- Victoria, jak ty chcesz go tu zaleśc ? - zapytała zszokowana Rozalin
- Nie mam pojęcia, to lotnisko jest wielkie - odpowiedziała zdezorientowana przyjaciółka - Spróbuje do niego zadzwonić, ale wątpię czy w takim hałasie odbierze, lub w ogóle mnie usłyszy.
- Warto spróbować - powiedziała Roz i czekała, aż jej przyjaciółka wybierze numer do Łukasza.
Victoria wyjęła z torby telefon i zadzwoniła do kuzyna. O dziwo już po pierwszym sygnale odebrał...
Ł: Halo ?
V: No hej Łukasz, wylądowałyśmy i stoimy jak kołki na lotnisku. Jesteś na nim prawda ?
Ł: No jestem.
V: To powiedz mi gdzie łosiu, jak mamy znaleśc Cię w tym tłumie ?!
Ł: Spokojnie kuzynka...
V: Nie uspokajaj mnie !
Ł: Nie drzyj się bo nie robisz na nikim wrażenie i się odwróć.
V: CO ?!
Blondynka zaskoczona spojrzała za siebie, tak samo zrobił Rozalin. Za nimi stał rozbawiony Łukasz. Chłopak miał na sobie czarną bluzkę, czerwoną koszulę w paski i jeansy. Wszystko uzupełniały czerwone słuchawki na szyi i włosy ułożone w artystyczny nieład. Łukasz na pierwszy rzut oka sprawiał wrażenie zabawnego i wyluzowanego kolesia.
- Było trzeba tak panikować ? Wujek Łukasz jest dobry w szukaniu, zawsze byłem niczym Sherlock - powiedział uśmiechnięty od ucha do ucha kuzyn blondynki.
- Łukasz ! - ucieszona Victoria rzuciła mu się na szyje. Chłopak był jej najlepszym przyjacielem zaraz po Rozalin. Mieli ze sobą bardzo dobry kontakt. Kiedy mieszkał jeszcze w Polsce, a dziewczyna miała jakiś problem zawsze szła z nim,do niego. Zawsze sobie doradzali. Ona jemu z punktu widzenia kobiety, a on jej z faceta. Dziewczyna miała dość dużego doła kiedy chłopak musiał wyjechać. Wtedy to jej przyjaźń z Rozalin się zacieśniła i są nierozłączne.
- No siemanko - chłopak uściskał blondynkę, a następnie Rozalin - Jak miło was widzieć inaczej, niż tylko przez laptopa.
- Tak samo ciebie - powiedziała Rozalin i odwzajemniła uścisk chłopaka.
- I jak minął lot ? - zapytał, odklejając się od Roz.
- Było dość zabawnie, ponieważ wkurzałyśmy parę staruszków, którzy za nami siedzieli - odpowiedział mu rozpromieniona Victoria.
- Pierwszy wasz dzień w Londynie, a wy już kogoś wyprowadziłyście z równowagi - chłopak przybił facepalm'a
- Gdybyś ty przyjechał teraz do Polski, na pewno też wyprowadził byś kogoś z równowagi - powiedziała Rozalin i wytknęła chłopakowi język, a ten się zaśmiał z miną ,, pewnie masz racje ". Kiedy już wszyscy się ogarnęli i głupawka im przeszła, Łukasz zwrócił się do Victorii.
- Dobra, to bierzemy bagaże i jedziemy do domu, a wieczorem robimy sobie wycieczkę po Londynie - powiedział zadowolony chłopak i pomógł dziewczyną zabrać się z torami.Wszyscy troje przepychając się przez tłum, po długich zmaganiach wyszli przed lotnisko. Dziewczyny rozejrzały się. Obie czuły się wspaniale. Nareszcie ich wielkie marzenie się spełniło. Były w Londynie. Przyjaciółki spojrzały znacząco na siebie i obie się uśmiechnęły. Łukasz złapał taksówkę, a następnie przyjaciele wpakowali do niej walizki.
- Gdzie mam państwa zawieść ? - zapytał taksówkarz w starszym wieku. Łukasz podał mu dokładny adres, ale coś tu Victorii nie pasowało. To nie był ten sam adres, który kiedyś kuzyn jej podawał.
- Łukasz, gdzie ty nas wieziesz ? - zapytała zdezorientowana
- No do domu, a gdzie ? - zapytał równie zdziwiony chłopak.
- Ale to nie jest ten sam adres, który mi kiedyś podawałeś.
- A to o to ci chodzi - chłopak się uśmiechnął - widzisz, tata ostatnio więcej zarabiał więc zmieniliśmy trochę standardy.
- Co masz na myśli ? - do rozmowy włączyła się Rozalin, która wcześniej cały czas patrzyła to na Łukasza, to na blondynkę.
- A to, że przeprowadziliśmy się do trochę wygodniejszego ,, lokalu " - przy ostatnim słowie Łukasz zrobił cudzysłów w powietrzu.
- Ooo, to fajnie - ucieszyła się Victoria - ale mogłeś wcześniej powiedzieć, a nie ja tu się denerwuje, że nas gdzieś wywozisz.
- To miała być niespodzianka.
- W takim razie ci się udała - powiedziała Rozalin, a potem wraz z przyjaciółką zaczęła oglądać widoki za oknem pojazdu. ,, Londyn " myślały obie dziewczyny. Tak bardzo zawsze chciały tu być, a teraz naprawdę tu są. Po 15 minutach jazdy ,, krajobraz " nieco się zmienił. Teraz taksówka wjechała w ulicę, gdzie domy były naprawdę duże. Co jakiś czas mijali willę, lub jakiś mały dworek. Dziewczyny spojrzał po sobie znacząco. po kolejnych 5 minutach pojazd się zatrzymał. Łukasz zapłacił kierowcy, a następnie cała trójka wysiadła z samochodu. Chłopak wyciągał bagaże z bagażnika, a dziewczyny tępo wpatrywały się w dom, przed którym stały. Był to duży, kremowy budynek z czerwonym dachem. Przed nim znajdował się śliczny ogród i zielona trawa. po wypakowaniu wszystkich walizek chłopak stanął koło dziewczyn, a samochód odjechał. Łukasz patrzył na dziewczyny, które lustrowały jego dom.
- Co się tak patrzycie ? - zapytał rozbawiony.
- To nazywasz ,, wygodniejszym lokalem " - Rozalin wskazała na dom, cały czas nie odrywając od niego wzroku.
- No tak. Całkiem fajny prawda ?
- Żartujesz sobie ? - zapytała zaskoczona Victoria, odrywając wzrok od budynku i przenosząc go na kuzyna. - Ten dom jest nieziemski.
- Fajnie, że wam się podoba, ale może wejdziemy do środka hmm ? - zapytał zadowolony Łukasz, a dziewczyny przytaknęły i ruszyły w stronę swojego nowego domu. Kiedy Chłopak otworzył drzwi, przyjaciółką ukazał się biały korytarz, krótki korytarz, który prowadził do wspaniałego biło-czarnego salonu. Kiedy weszły ,,głębiej " po lewej stronie znajdował się duży stół do spożywania wspólnych posiłków, a po prawej boska kuchnia w kolorach takich samych jak salon.
- Łukasz tu jest wspaniale - powiedziała zaszokowana Victoria.
- Ona ma racje, jest bosko - przytaknęła przyjaciółce Rozalin.
- Fajnie, że wam się podoba - powiedział kuzyn blondynki.
Przyjaciółki posłały chłopakowi uśmiech i pytające spojrzenie. Łukasz wiedział o co im chodzi. Chciały zobaczyć swoją sypialnie. Gestem ręki wskazał im, że mają iść na piętro. Kiedy się tam znalazły, stały w kolejnym białym korytarzu były tam cztery drzwi. Na jednych wisiało mnóstwo tabliczek typu ,, Zakaz wstępu", czy ,, Pokój Łukasza ". Jedne drzwi były uchylone, było widać duże łóżko, więc Rozalin, jak i Victoria zorientowały się, że to pokój wujka Andrzeja. Dopiero po chwili, zauważyły na trzecich drzwiach tabliczkę z napisem ,, WEJŚCIE TYLKO DLA SZLACHTY ". Spojrzały pytająco na Łukasza.
- Sam urządziłem wam sypialnie, tata tylko wykładał pieniądze. - chłopak uśmiechnął się - mam nadzieje, że wam się spodoba. Wchodźcie.
Nie było trzeba im dwa razy powtarzać. Obie nadusiły klamkę i stanęły jak wryte. Ich oczom ukazał się śliczny pokój w barwach pomarańczy i czerwieni. Na lewo od drzwi znajdowała się duża szafa, która spokojnie pomieści ich ubrania. Na wprost natomiast, stały dwa łóżka, jedno piętrowe i jedno zwykłe, leżała na nich pościel w duże czerwone kwiaty. Pod oknem stało biurko z komputerem. Obok łóżek stały małe szafki i półka z książkami. Na środku pokoju, na brązowych panelach leżał puchaty dywan.Wszystko komponowała się w jedną, piękną całość.Łukasz pomachał dziewczyną ręką przed oczami, a te nadal stały bez ruchu.
- Jest aż tak źle, że nic nie mówicie ? - zapytał niepewnie
- Żartujesz sobie ?! - ocknęła się Rozalin - Jest wspaniale, nie wiemy jak ci się odwdzięczymy - dziewczyna uściskała chłopaka, a to samo zrobiła po chwili Victoria, która także wróciła do żywych.
- Wejdźcie jeszcze do łazienki - powiedział chłopak, a one popatrzyły na niego zdziwione - no tutaj - chłopak wskazał palcem na czerwone drzwi, po prawej stronie. Dziewczyny ich wcześniej nie zauważyły.
- Zanim tam wejdziemy, to powiedz nam po co to wszystko, skoro tak czy siak będziemy tutaj dwa miesiące. Jesteśmy ci bardzo wdzięczne i w ogóle, ale nie trzeba było wydawać tyle pieniędzy.- powiedziała Victoria. Łukasz uśmiechnął się.
- Widzicie, wasi rodzicie co miesiąc przysyłali nam trochę pieniędzy, żebyśmy mogli wam zorganizować jakiś kąt dla siebie. Więc kiedy tata dostał tą podwyżkę, to postanowiliśmy kupić ten dom. Salon, kuchnia, sypialnia taty, duża łazienka i wasza łazienka były już gotowe. Ten pokój stał pusty, a ściany były w nim takie jakie są. Stwierdziłem, że on będzie idealnie dla was pasować, więc umówiłem się z tatą, że go wam urządzę. miałem kasę od waszych rodziców, a tata dołożył tylko trochę. Jak się wyprowadzicie, to pokój będzie gościnny, a jak kiedyś jeszcze przyjedziecie, co nie może się nie zdążyć - chłopak znacząco na nie popatrzył - to będziecie właśnie w nim.
Łukasz zakończył swoją wypowiedź, a dziewczyny jeszcze raz go uściskały.
- Dosyć tych czułości - powiedział chłopak - zobaczcie łazienkę.
Dziewczyny otwarły czerwone drzwi i znowu je zamurowało.Pewnie stały by kolejne 10 minut, gapiąc się na łazienkę, ale Łukasz wepchnął je do środka. Pomieszczenie w którym się teraz znajdowały, było w kolorach brązu. Z brązowymi i kremowymi płytkami, idealnie komponowały się zielone dodatki. Największe wrażenie na dziewczynach zrobiło wielkie lustro, oraz szklany prysznic. Pierwsza głos zabrała Victoria.
- Coś mi się zdaje, że ja już do domu nie wracam. Od dzisiaj mieszkam tu.
- Nie przeżyła byś beze mnie jednego dnia, więc ja ze względu na ciebie oczywiście , też zostanę - dodała Rozalin. Łukasz zaśmiał się. Bardzo pochlebiało mu to, że dziewczyną podoba się to,co stworzył.
- Dziewczyny, to wszystko na całe wakacje jest tylko wasze - powiedział chłopak wychodząc z łazienki do pokoju. - Teraz rozpakujcie się, w czasie gdy ja przygotuje coś do jedzenia, a wieczorem trochę sobie pozwiedzamy.
- Okej - powiedziała Rozalin - ale chyba najpierw jeszcze zadzwonimy do rodziców i do Kevina, że doleciałyśmy spokojnie.
- Tak, masz racje, to dobry pomysł - powiedziała Victoria.
Łukasz wyszedł z pokoju, a dziewczyny kiedy już zostały same zaczęły skakać i piszczeć ze szczęścia.
Kiedy głupawka im przeszła, Victoria zadzwoniła do swoich rodziców, a Rozalin do rodziców i Kevina. Dziewczyny ze szczegółami opisały im swój nowy dom. kiedy obie skończyły rozmawiać, zorientowały się, że trzeba wybrać, kto będzie spał na górnym łóżku. Kamień, papier, nożyce rozwiązały cały problem. Rozalin spała na górze, a Victoria na dole. Kiedy ta kwestia była już załatwiona, dziewczyny rozpakowały się. Zajęło im to jakieś 30 min. O godzinie 17 zeszły na dół do Łukasza.
Mamy 9 ^^
Jak wam się podoba nowy dom dziewczyn ? :D
Jakie wrażenie wywarł na was Łukasz ? :)
Chcemy poznać wasze zdanie w komentarzach, na które bardzo liczymy :)
Mamy nadzieję, że wam się spodoba xd
Buuuziaczki i do następnego ;**
xx
czwartek, 27 czerwca 2013
poniedziałek, 24 czerwca 2013
Rozdział 8
Nastał ranek. Poniedziałek zawsze kojarzył się źle, ale nie dziś. Właśnie dzisiaj miał się zakończyć rok szkolny, a rozpocząć wakacje. Dziewczyny były tak podekscytowane, że w nocy prawie nie spały. Victoria wstała wyjątkowo wcześnie. Usiadła na podłodze i sprawdzała, czy wszystko ma spakowane. Do podręcznej torebki wsadziła jeszcze portfel, paszport i dowód. Dziewczyna wstała i udałą się w stronę łazienki. Wzięła szybki prysznic i ubrała się w dresy oraz luźną bluzkę. Na głowie zrobiła nieogarniętego koka, a następnie zeszła na dół. Byłą godzina 8, a zakończenie było na 11, więc miała jeszcze trochę czasu. O 9 godzinie miała być u Rozalin. Blondynka udałą się do kuchni, miała wielką ochotę na jajecznice ze świeżym szczypiorkiem.
- Cześć mamuś. - powiedziała wchodząc do kuchni. Jej rodzicielka siedziała przy stoliku, z kubkiem pachnącej kawy w ręce.
- No cześć skarbie. - odpowiedziała z uśmiechem - masz ochote na jajecznice ze szczypiorkiem ?
- Mamo! Jak ty mnie znasz. - uśmiechnęła się. - Ale nie przejmuj się mną. Zrobię sobie sama, a ty sobie dalej pij kawę. Jestem juz pełnoletnia mamuś, mam ręce.
- Ale ja nie zamierzałam ci jej robić, zapytałam tylko czy masz na nią ochotę - zaśmiała się Pani Swam, a Victoria była lekko zgaszona.
-Oj tam, oj tam - powiedziała roześmiana, a następnie podeszła do lodówki i wyjęła z niej 4 jajka oraz szczypiorek. Następnie wzięła dużą patelnie i rozpaliła ogień.
- Wiesz mamo, dzisiaj na zakończenie zakładam sukienkę - powiedziała lekko przerażona dziewczyna stojąc wciąż tyłem do rodzicielki. Było słychać, jak Pani Swam dławi się kawą.
- Sukienkę ?! Victoria nie masz czasami gorączki, może jesteś chora - matka podeszła do blondyny i przyłożyła rękę do jej czoła, by sprawdzić czy nie ma temperatury.
- Nie, nie mam, spokojnie. To pomysł Rozalin, mam być u niej o 9 i coś mi wybierze. Mam nadzieje, że nie będzie mnie torturować.
- Nie martw się kochanie - powiedziała roześmiana matka dziewczyny - Rozalin na pewno wybierze ci coś ładnego. Wiesz, że ma bardzo dobry gust.
- Tak wiem, ale mamo pomyśl: Kiedy ja ostatnio miałam na sobie sukienkę ?! - zapytała Victoria, przekładając jajecznicę na talerz. Usiadła przy stoliku i spojrzała pytająco na matkę.
- Wiem, że nosiłaś je często, kiedy to ja cię ubierałam - zaśmiała się - kiedy ostatnio sama ją założyłaś, to nie pamiętam.Ale mniejsza z tym dziecko. Smacznego i pospiesz się, bo jest już wpół, a o 9 masz być u Roz.
- Już się sprężam, każdemu się zawsze spieszy na tortury - powiedziała z entuzjazmem dziewczyna i zabrała się za jedzenie. Pani Swam wyszła z kuchni, razem z mężem miała wolne, ponieważ organizowała dzisiaj przyjęcie pożegnalne dla dziewczyn. Kiedy blondynka zjadła, udałą się do przyjaciółki. Rozalin od rana tętniła życiem. Była bardzo podekscytowana tym, że za chwile wpakuje Victorie w sukienkę. Kiedy zadzwonił dzwonek, poleciała do drzwi. Otwarłą je z takim entuzjazmem, że stojąca za nimi Victoria się wystraszyła.
- Cześć kochana - powiedziała uśmiechnięta od ucha do ucha brunetka
- No heeej - odpowiedziała blondynka z mniejszym zawzięciem. - Czego ty się tak cieszysz ? - zapytała unosząc śmiesznie jedną brew i lustrując Rozalin od góry do dołu.
- Wyglądasz świetnie, jeszcze tylko fryzura - powiedziała Roz i podeszłą do blondynki by zając się jej fryzurą.
Dziewczyny były już gotowe. Została im jeszcze godzina, ale postanowiły wyjść wcześnie. Szły powoli, odwiedziły jeszcze park. Dużo rozmawiały o swoim wyjeździe i o tym, że będą tęsknic za swoim miastem. Będąc już na terenie szkoły usiadły się na ławce obok największego drzewa. Jego cień potrafił dać schronienie przed słońcem całej klasie. Słońce grzało, powiewał lekki wiaterek, a kolejni uczniowie przybywali na zakończenie.Victoria cały czas miała wrażenie że każdy się na Nią parzy. Czuła się nieswojo. Niektóre osoby nawet jej nie poznały, nikt się nie spodziewał że blondynka ubierze sukienkę. Kilkoro chłopaków posyłali jej uśmiechy i puszczali tzw. oczko. Na zegarze wybiła jedenasta. Uczniowie ustawili się wokoło małej sceny przy budynku. Z głośników leciała cicha melodyjka. Zaczęło się przedstawienie. Było ono wyjątkowo nudne, przygotowała je ich ,, ukochana ,, nauczycielka od polskiego, dlatego nikogo to nie dziwiło. Ta kobieta była bardzo staroświecka, jej lekcje były nudne i strasznie się dłużył. Nawet reszta grona pedagogicznego nie była nim zainteresowana. Wszyscy zajęli się sobą. Kiedy przedstawienie się zakończyło, a dyrektor wziął mikrofon to wszyscy się ożywili. Rozpoczął swoją przemowę. :
- ,, Witam was wszystkich na zakończeniu roku szkolnego 2012/13. Dla niektórych to jest ostatni rok w tej szkole, a reszta niestety będzie się tu jeszcze męczyć.
Wypowiadając te słowa dyrektor spojrzał się znacząco na jedną z równoległych klas.
Reszta jego przemowy trwała nie całe 5 minut. W przeciwieństwie do reszty nauczycieli mówił konkretnie.
Wychowawcy razem ze swoimi uczniami poszli do klas. W sali dziewczyny dostały swoje dyplomy z czerwonymi paskami. Rozalin i Victoria zaczęły się zegnać z klasą. Zajęło im to sporo czasu. Wszyscy im gratulowań wyjazdu do Londynu. Nauczycielka rzuciła ostatnie ,, Udanych wakacji ,, i uczniowie wychodzili z klas. Dziewczyny musiały czekać na ojca blondynki który miał je odebrać. Rozalin znalazła Kevina i usiadła się z Nim na ławce. Victoria w tym czasie chodziła po szkole. Na przechadzce zaczepiło ją 3 chłopaków którzy chcieli jej numer. Victoria nigdy nie miała chłopaka, nigdy nie uważała że jest jej potrzebny do szczęścia. Blondynka dołączyła do przyjaciółki i jej ,, przyjaciela ". Wszyscy razem czekali aż przyjecie ojciec Victorii. Chłopak był trochę przygnębiony z powodu wyjazdu brunetki. Dziewczyny zaprosiły go na małe przyjęcie pożegnalne. Rozmowy przerwał dźwięk klaksonu. To był tata Victorii.
- Kevin, chodź pojedziesz z Nami. Podwieziemy Cię do domu. - powiedziała z uśmiechem blondynka.
- Skoro nalegasz. Ale ja siedzę obok Rozalin!
- Dobra, dobra. Bagażnik jest duży, zmieścicie się oboje. - ucieszyła się dziewczyna.
- Chyba sobie kpisz! On sam jedzie w bagażniku, ja siedzę obok Ciebie! - zaśmiała się brunetka.
- JEŻELI ZARAZ NIE BĘDZIECIE SIEDZIEĆ W AUCIE, TO NIGDZIE NIE POJEDZIE TYLKO PÓJDZIECIE PIESZO. - powiedział znajomy głos.
Obok bramy stał tata blondynki.
- Oj tato! Już idziemy. - wrzasnęła Victoria.
- Ludzie dalej, bo jak tak dalej pójdzie to spóźnimy się na to pożegnanie. Nadal nie wiem po co ono jest. - zdziwiła się Rozalin.
- Wiesz, pewnie po to żeby nas pożegnać. - zgasiła ją blondynka.
- Żeś Amerykę odkryła. - odpowiedział sarkastycznie ojciec.
Wszyscy udali się do auta. Droga do domu zajęła chwilę czasu, gdyż na drodze były straszne korki. Nikt jednak nie skarżył się gdyż Rozalin i Victoria całą drogę prześpiewały. Tylko momentami na twarzach Pana Swam i Kevina pojawiały się miny osób które chciałby wyskoczyć z pędzącego auta.
Będąc już na miejscu blondynka jako pierwsza wyszła z samochodu i od razu pobiegła w stronę domu. Natomiast Rozalin i Kevin jeszcze chwilę stali i rozmawiali. Chwila ta trwała dosyć długo, gdyż Victoria stała przebrana na progu z kotem na rękach i lizakiem w buzi.
- A ty jak zwykle męczysz tego kota i coś wpierdalasz. - zaśmiał się chłopak.
- No przecież ktoś musi ją wymęczyć bo przez następne 2 miesiące będzie się lenić. Mniejsza z tym. Kevin won do domu, a ty Roz chodź za mną. Rodzice prosili żebyśmy włożyły już walizki do twojej mamy auta.
- Idę, już idę.
Blondynka znikła za drzwiami. Rozalin przytuliła się do Kevina i go pocałowała. Obydwoje podczas wspólnej rozmowy, doszli do wniosku, że będą za sobą strasznie tęsknic. Kevin powiedział Rozalin, że bardzo mu na niej zależy i ma nadzieje, że jak wróci z Londynu, to ich przyjaźń zmieni się w coś całkiem innego. Dziewczyna była w siódmym niebie, ale aby potrzymać chłopaka w niepewności odpowiedziała mu tylko ,, Zobaczymy, zobaczymy ". Po chwili dołączyła do Victorii. Do godziny 15 było jeszcze sporo czasu więc dziewczyny siedziały w pokoju i oglądały film.
Gdy na zegarze wybiła już 15 wszyscy zebrali się w domu Victorii . Na owe pożegnanie zjechała się rodzina Rozalin jak i Victorii. Zabawa trwała do 18. Resztę czasu poświęcono na pożegnanie się z dziewczynami. Poleciały łzy szczęścia i łzy smutku. Właściwie cała ,, impreza " zakończyła się o 21. Rozalin udała się do swojego domu, a rodziny rozjechały się do siebie. Dziewczyny umówiły się, że od razu położą się spać, by w samolocie mieć oczy cały czas otwarte. Dziewczyny o 22 były już w krainie Morfeusza...
***
Rano przyjaciółki obudziły się pełne życia. Nadszedł ten oczekiwany przez całe wakacje dzień..WYJAZD DO LONDYNU.Rozalin w pełni już obudzona wzięła do ręki swój telefon. Była na nim wiadomość od Kevina. Chłopak życzył jej szczęśliwego lotu, oraz prosił, aby dziewczyna poinformowała go, czy bezpiecznie doleciała. Brunetka uśmiechnęła się sama do siebie. Odpisała ,, przyjacielowi", że dziękuje i na pewno zadzwoni. Dziewczyny po zjedzonym śniadaniu i ostatnim pożegnaniu się z rodzicami o 10 spotkały się pod samochodem. Uściskały się i zaczęły rozmawiać, były bardzo podekscytowane.
Pani Pang razem z Panią Swam odwiozły przyjaciółki na lotnisko. Mamy ucałowały Victorie i Rozalin oraz odprowadziły je do wejścia. Kiedy ich matki wracały do domu, blondynka i brunetka czekały na samolot. Przed lotem kupiły sobie kawę która bardzo ich pobudziła. Samolot się spóźniał. Dziewczyny już od 2 godzin powinny w nim być, natomiast nadal zalegały na lotnisku. Bawiły się jednak świetnie. Kofeina szkodziła szczególnie mocno Victorii która piła ją rzadko. Razem ze swoją przyjaciółką śmiały się i wygłupiały. Nie obchodziło ich to że reszta oczekujących cały czas się na nie patrzy. Zmęczone już dziewczęta usiadły się na wolnej ławce. Brunetka siedziała i pisała SMS-y z Kevinem, a blondynka przysnęła na ramieniu przyjaciółki. Dziewczyny wzdrygnęły się na głos kobiety oznajmiającej, że samolot do Londynu oczekuje na pasażerów. Pobiegły w stronę odprawy. Po drodze wywróciły się 3 razy. Przed wejściem do samolotu Victoria wysalała jeszcze sms-a do kuzyna, że samolot zaraz wystartuję. Po 15 min obie siedziały już w żelaznym ptaku. Przyjaciółki nie mogły się już doczekać. Cały lot przegadały, a para staruszków, która siedziała za nimi cały czas ich uciszał. Dziewczyna kojarzyło się to ze Stenią, więc cały czas miały zwałe.Lot trwał kilka godzin. O godzinie 15 laski były już na miejscu. Wysiadły z samolotu i zaczęły szukać kuzyna blondynki...
No i Jest :D
Mamy kolejny rozdział ( to już 8 *.* ) po naszej długiej nieobecności.
Bardzo was za nią przepraszamy :c ale wiecie szkoła, gorące dni i totalny ,, leń " robią swoje, przynajmniej w moim przypadku ( Basia xd ). Karolina była chora, ale mimo to pisała, teraz ja wprowadzam część od siebie i mamy to co powstało :)
Rozdział ma chyba dobra długość, ale wydaje mi się, że jego minusem jest mała ilość dialogów i ta powalająca interpunkcja, ortografia itp.. Bardzo za to przepraszamy, ale nie jesteśmy w stanie wszystkiego upilnować, mamy nadzieje, że zrozumiecie :D
Liczymy na wasze szczere opinie i na to, że pojawi się dużo komentarzy ( które są dla nas tak bardzo motywujące :D ).
W następnym rozdziale, akcja zaczyna się toczyć w Londynie ^^
My jesteśmy tym bardzo podekscytowane, bo to tak jakby kolejna część bloga, w której pojawi się One Direction :)
Czekamy na wasze komentarze i zachęcamy do dodawania się do obserwatorów ^^
Do następnego
xx
- Cześć mamuś. - powiedziała wchodząc do kuchni. Jej rodzicielka siedziała przy stoliku, z kubkiem pachnącej kawy w ręce.
- No cześć skarbie. - odpowiedziała z uśmiechem - masz ochote na jajecznice ze szczypiorkiem ?
- Mamo! Jak ty mnie znasz. - uśmiechnęła się. - Ale nie przejmuj się mną. Zrobię sobie sama, a ty sobie dalej pij kawę. Jestem juz pełnoletnia mamuś, mam ręce.
- Ale ja nie zamierzałam ci jej robić, zapytałam tylko czy masz na nią ochotę - zaśmiała się Pani Swam, a Victoria była lekko zgaszona.
-Oj tam, oj tam - powiedziała roześmiana, a następnie podeszła do lodówki i wyjęła z niej 4 jajka oraz szczypiorek. Następnie wzięła dużą patelnie i rozpaliła ogień.
- Wiesz mamo, dzisiaj na zakończenie zakładam sukienkę - powiedziała lekko przerażona dziewczyna stojąc wciąż tyłem do rodzicielki. Było słychać, jak Pani Swam dławi się kawą.
- Sukienkę ?! Victoria nie masz czasami gorączki, może jesteś chora - matka podeszła do blondyny i przyłożyła rękę do jej czoła, by sprawdzić czy nie ma temperatury.
- Nie, nie mam, spokojnie. To pomysł Rozalin, mam być u niej o 9 i coś mi wybierze. Mam nadzieje, że nie będzie mnie torturować.
- Nie martw się kochanie - powiedziała roześmiana matka dziewczyny - Rozalin na pewno wybierze ci coś ładnego. Wiesz, że ma bardzo dobry gust.
- Tak wiem, ale mamo pomyśl: Kiedy ja ostatnio miałam na sobie sukienkę ?! - zapytała Victoria, przekładając jajecznicę na talerz. Usiadła przy stoliku i spojrzała pytająco na matkę.
- Wiem, że nosiłaś je często, kiedy to ja cię ubierałam - zaśmiała się - kiedy ostatnio sama ją założyłaś, to nie pamiętam.Ale mniejsza z tym dziecko. Smacznego i pospiesz się, bo jest już wpół, a o 9 masz być u Roz.
- Już się sprężam, każdemu się zawsze spieszy na tortury - powiedziała z entuzjazmem dziewczyna i zabrała się za jedzenie. Pani Swam wyszła z kuchni, razem z mężem miała wolne, ponieważ organizowała dzisiaj przyjęcie pożegnalne dla dziewczyn. Kiedy blondynka zjadła, udałą się do przyjaciółki. Rozalin od rana tętniła życiem. Była bardzo podekscytowana tym, że za chwile wpakuje Victorie w sukienkę. Kiedy zadzwonił dzwonek, poleciała do drzwi. Otwarłą je z takim entuzjazmem, że stojąca za nimi Victoria się wystraszyła.
- Cześć kochana - powiedziała uśmiechnięta od ucha do ucha brunetka
- No heeej - odpowiedziała blondynka z mniejszym zawzięciem. - Czego ty się tak cieszysz ? - zapytała unosząc śmiesznie jedną brew i lustrując Rozalin od góry do dołu.
- No bo dzisiaj wielki dzień - zaśmiała się - jest zakończenie roku, pożegnanie i wpakuje cię w sukienkę. Cieszysz się prawda? - zapytała dziewczyna.
- O tak, tryskam takim samym entuzjazmem jak ty - powiedziała sarkastycznie dziewczyna.- Wejdziemy do środka, czy będziemy tak stać w wejściu?
- Wchodź, wchodź - Rozalin wpuściła przyjaciółkę do środka, a następnie udały się razem na górę, do pokoju dziewczyny, by się przygotować.
Kiedy Victoria weszła do pomieszczenia, lekko się przestraszyła. Wszędzie wisiało pełno sukienek. Rozalin tylko się uśmiechnęła.
Kiedy Victoria weszła do pomieszczenia, lekko się przestraszyła. Wszędzie wisiało pełno sukienek. Rozalin tylko się uśmiechnęła.
- Rozejrzyj się i wybierz tą, która najbardziej ci się spodoba, nie będę cię wpychać w nic na siłę.
- To mogę w ogóle nie zakładać ? - zapytała z nadzieją Victoria. Brunetka spiorunowała ją wzrokiem. - To oznacza nie ? - zapytał i obie zaczęły się śmiać. Kiedy głupawka im przeszła, Roz udałą się ze swoją sukienką do łazienki, by się przebrać i uszykować, a w tym czasie blondyna miała wybrać oś dla siebie.
Dziewczyna rozejrzała się po pokoju. Myślała, że oczywiście nic n ie znajdzie i wybierze jej coś Rozalin, lecz było inaczej. W oczy rzuciła jej się czarno biała sukienka, zakładana przez szyje. Dziewczyna postanowiła ją przymierzyć. Wydawało jej się, że leży idealnie. Rozalin wyszła odpicowana z łazienki i spojrzała na przyjaciółkę ze zdziwieniem. Victoria odgarnęła włosy i popatrzyła z uśmiechem na przyjaciółkę- Wyglądasz świetnie, jeszcze tylko fryzura - powiedziała Roz i podeszłą do blondynki by zając się jej fryzurą.
***
Dziewczyny były już gotowe. Została im jeszcze godzina, ale postanowiły wyjść wcześnie. Szły powoli, odwiedziły jeszcze park. Dużo rozmawiały o swoim wyjeździe i o tym, że będą tęsknic za swoim miastem. Będąc już na terenie szkoły usiadły się na ławce obok największego drzewa. Jego cień potrafił dać schronienie przed słońcem całej klasie. Słońce grzało, powiewał lekki wiaterek, a kolejni uczniowie przybywali na zakończenie.Victoria cały czas miała wrażenie że każdy się na Nią parzy. Czuła się nieswojo. Niektóre osoby nawet jej nie poznały, nikt się nie spodziewał że blondynka ubierze sukienkę. Kilkoro chłopaków posyłali jej uśmiechy i puszczali tzw. oczko. Na zegarze wybiła jedenasta. Uczniowie ustawili się wokoło małej sceny przy budynku. Z głośników leciała cicha melodyjka. Zaczęło się przedstawienie. Było ono wyjątkowo nudne, przygotowała je ich ,, ukochana ,, nauczycielka od polskiego, dlatego nikogo to nie dziwiło. Ta kobieta była bardzo staroświecka, jej lekcje były nudne i strasznie się dłużył. Nawet reszta grona pedagogicznego nie była nim zainteresowana. Wszyscy zajęli się sobą. Kiedy przedstawienie się zakończyło, a dyrektor wziął mikrofon to wszyscy się ożywili. Rozpoczął swoją przemowę. :
- ,, Witam was wszystkich na zakończeniu roku szkolnego 2012/13. Dla niektórych to jest ostatni rok w tej szkole, a reszta niestety będzie się tu jeszcze męczyć.
Wypowiadając te słowa dyrektor spojrzał się znacząco na jedną z równoległych klas.
Reszta jego przemowy trwała nie całe 5 minut. W przeciwieństwie do reszty nauczycieli mówił konkretnie.
Wychowawcy razem ze swoimi uczniami poszli do klas. W sali dziewczyny dostały swoje dyplomy z czerwonymi paskami. Rozalin i Victoria zaczęły się zegnać z klasą. Zajęło im to sporo czasu. Wszyscy im gratulowań wyjazdu do Londynu. Nauczycielka rzuciła ostatnie ,, Udanych wakacji ,, i uczniowie wychodzili z klas. Dziewczyny musiały czekać na ojca blondynki który miał je odebrać. Rozalin znalazła Kevina i usiadła się z Nim na ławce. Victoria w tym czasie chodziła po szkole. Na przechadzce zaczepiło ją 3 chłopaków którzy chcieli jej numer. Victoria nigdy nie miała chłopaka, nigdy nie uważała że jest jej potrzebny do szczęścia. Blondynka dołączyła do przyjaciółki i jej ,, przyjaciela ". Wszyscy razem czekali aż przyjecie ojciec Victorii. Chłopak był trochę przygnębiony z powodu wyjazdu brunetki. Dziewczyny zaprosiły go na małe przyjęcie pożegnalne. Rozmowy przerwał dźwięk klaksonu. To był tata Victorii.
- Kevin, chodź pojedziesz z Nami. Podwieziemy Cię do domu. - powiedziała z uśmiechem blondynka.
- Skoro nalegasz. Ale ja siedzę obok Rozalin!
- Dobra, dobra. Bagażnik jest duży, zmieścicie się oboje. - ucieszyła się dziewczyna.
- Chyba sobie kpisz! On sam jedzie w bagażniku, ja siedzę obok Ciebie! - zaśmiała się brunetka.
- JEŻELI ZARAZ NIE BĘDZIECIE SIEDZIEĆ W AUCIE, TO NIGDZIE NIE POJEDZIE TYLKO PÓJDZIECIE PIESZO. - powiedział znajomy głos.
Obok bramy stał tata blondynki.
- Oj tato! Już idziemy. - wrzasnęła Victoria.
- Ludzie dalej, bo jak tak dalej pójdzie to spóźnimy się na to pożegnanie. Nadal nie wiem po co ono jest. - zdziwiła się Rozalin.
- Wiesz, pewnie po to żeby nas pożegnać. - zgasiła ją blondynka.
- Żeś Amerykę odkryła. - odpowiedział sarkastycznie ojciec.
Wszyscy udali się do auta. Droga do domu zajęła chwilę czasu, gdyż na drodze były straszne korki. Nikt jednak nie skarżył się gdyż Rozalin i Victoria całą drogę prześpiewały. Tylko momentami na twarzach Pana Swam i Kevina pojawiały się miny osób które chciałby wyskoczyć z pędzącego auta.
Będąc już na miejscu blondynka jako pierwsza wyszła z samochodu i od razu pobiegła w stronę domu. Natomiast Rozalin i Kevin jeszcze chwilę stali i rozmawiali. Chwila ta trwała dosyć długo, gdyż Victoria stała przebrana na progu z kotem na rękach i lizakiem w buzi.
- A ty jak zwykle męczysz tego kota i coś wpierdalasz. - zaśmiał się chłopak.
- No przecież ktoś musi ją wymęczyć bo przez następne 2 miesiące będzie się lenić. Mniejsza z tym. Kevin won do domu, a ty Roz chodź za mną. Rodzice prosili żebyśmy włożyły już walizki do twojej mamy auta.
- Idę, już idę.
Blondynka znikła za drzwiami. Rozalin przytuliła się do Kevina i go pocałowała. Obydwoje podczas wspólnej rozmowy, doszli do wniosku, że będą za sobą strasznie tęsknic. Kevin powiedział Rozalin, że bardzo mu na niej zależy i ma nadzieje, że jak wróci z Londynu, to ich przyjaźń zmieni się w coś całkiem innego. Dziewczyna była w siódmym niebie, ale aby potrzymać chłopaka w niepewności odpowiedziała mu tylko ,, Zobaczymy, zobaczymy ". Po chwili dołączyła do Victorii. Do godziny 15 było jeszcze sporo czasu więc dziewczyny siedziały w pokoju i oglądały film.
Gdy na zegarze wybiła już 15 wszyscy zebrali się w domu Victorii . Na owe pożegnanie zjechała się rodzina Rozalin jak i Victorii. Zabawa trwała do 18. Resztę czasu poświęcono na pożegnanie się z dziewczynami. Poleciały łzy szczęścia i łzy smutku. Właściwie cała ,, impreza " zakończyła się o 21. Rozalin udała się do swojego domu, a rodziny rozjechały się do siebie. Dziewczyny umówiły się, że od razu położą się spać, by w samolocie mieć oczy cały czas otwarte. Dziewczyny o 22 były już w krainie Morfeusza...
***
Rano przyjaciółki obudziły się pełne życia. Nadszedł ten oczekiwany przez całe wakacje dzień..WYJAZD DO LONDYNU.Rozalin w pełni już obudzona wzięła do ręki swój telefon. Była na nim wiadomość od Kevina. Chłopak życzył jej szczęśliwego lotu, oraz prosił, aby dziewczyna poinformowała go, czy bezpiecznie doleciała. Brunetka uśmiechnęła się sama do siebie. Odpisała ,, przyjacielowi", że dziękuje i na pewno zadzwoni. Dziewczyny po zjedzonym śniadaniu i ostatnim pożegnaniu się z rodzicami o 10 spotkały się pod samochodem. Uściskały się i zaczęły rozmawiać, były bardzo podekscytowane.
Pani Pang razem z Panią Swam odwiozły przyjaciółki na lotnisko. Mamy ucałowały Victorie i Rozalin oraz odprowadziły je do wejścia. Kiedy ich matki wracały do domu, blondynka i brunetka czekały na samolot. Przed lotem kupiły sobie kawę która bardzo ich pobudziła. Samolot się spóźniał. Dziewczyny już od 2 godzin powinny w nim być, natomiast nadal zalegały na lotnisku. Bawiły się jednak świetnie. Kofeina szkodziła szczególnie mocno Victorii która piła ją rzadko. Razem ze swoją przyjaciółką śmiały się i wygłupiały. Nie obchodziło ich to że reszta oczekujących cały czas się na nie patrzy. Zmęczone już dziewczęta usiadły się na wolnej ławce. Brunetka siedziała i pisała SMS-y z Kevinem, a blondynka przysnęła na ramieniu przyjaciółki. Dziewczyny wzdrygnęły się na głos kobiety oznajmiającej, że samolot do Londynu oczekuje na pasażerów. Pobiegły w stronę odprawy. Po drodze wywróciły się 3 razy. Przed wejściem do samolotu Victoria wysalała jeszcze sms-a do kuzyna, że samolot zaraz wystartuję. Po 15 min obie siedziały już w żelaznym ptaku. Przyjaciółki nie mogły się już doczekać. Cały lot przegadały, a para staruszków, która siedziała za nimi cały czas ich uciszał. Dziewczyna kojarzyło się to ze Stenią, więc cały czas miały zwałe.Lot trwał kilka godzin. O godzinie 15 laski były już na miejscu. Wysiadły z samolotu i zaczęły szukać kuzyna blondynki...
No i Jest :D
Mamy kolejny rozdział ( to już 8 *.* ) po naszej długiej nieobecności.
Bardzo was za nią przepraszamy :c ale wiecie szkoła, gorące dni i totalny ,, leń " robią swoje, przynajmniej w moim przypadku ( Basia xd ). Karolina była chora, ale mimo to pisała, teraz ja wprowadzam część od siebie i mamy to co powstało :)
Rozdział ma chyba dobra długość, ale wydaje mi się, że jego minusem jest mała ilość dialogów i ta powalająca interpunkcja, ortografia itp.. Bardzo za to przepraszamy, ale nie jesteśmy w stanie wszystkiego upilnować, mamy nadzieje, że zrozumiecie :D
Liczymy na wasze szczere opinie i na to, że pojawi się dużo komentarzy ( które są dla nas tak bardzo motywujące :D ).
W następnym rozdziale, akcja zaczyna się toczyć w Londynie ^^
My jesteśmy tym bardzo podekscytowane, bo to tak jakby kolejna część bloga, w której pojawi się One Direction :)
Czekamy na wasze komentarze i zachęcamy do dodawania się do obserwatorów ^^
Do następnego
xx
środa, 19 czerwca 2013
Informacja
Siemanko!
Mamy ważną informacje. Nie wiadomo kiedy pojawi się kolejny rozdział. Dlaczego?
Karolina choruje, co oznacza że nie mamy się kiedy spotkać i go przygotować.
Więc cierpliwości :D
A tym czasem komentujcie ostatni rozdział. :) Liczymy na wasze opinie.
Pozdrawiamy :*
EDIT:
,, Karolina, ale mnie to na przykład nie interesuje. Ma być nowy rozdział na blogu a jak nie to wpierdol. I nie interesuje mnie co ty masz mi w tym momencie do powiedzenia. Ma być i koniec. ,,
Ktoś tu mi się zdenerwował :D
Pozdrawiamy Goche <3
Tymczasem ja wracam do zdrowia :D
Mamy ważną informacje. Nie wiadomo kiedy pojawi się kolejny rozdział. Dlaczego?
Karolina choruje, co oznacza że nie mamy się kiedy spotkać i go przygotować.
Więc cierpliwości :D
A tym czasem komentujcie ostatni rozdział. :) Liczymy na wasze opinie.
Pozdrawiamy :*
EDIT:
,, Karolina, ale mnie to na przykład nie interesuje. Ma być nowy rozdział na blogu a jak nie to wpierdol. I nie interesuje mnie co ty masz mi w tym momencie do powiedzenia. Ma być i koniec. ,,
Ktoś tu mi się zdenerwował :D
Pozdrawiamy Goche <3
Tymczasem ja wracam do zdrowia :D
K.
sobota, 8 czerwca 2013
Rozdział 7
Po tym gdy dziewczyny wróciły do domu zajęły się swoimi sprawami. Rozalin spędziła czas z rodziną oraz zabrała się za czytanie nowej książki, a Victoria zrobiła porządki w pokoju i bawiła się z swoim kotem. Kiedy o 20 spotkały się na balkonach. Brunetka była ubrana w kwiecistą sukienkę, natomiast zmęczona już blondynka ubrana była w piżamę i szlafrok.
- Czemu ty już jesteś w piżamie?
- Jestem zmęczona, zaraz pójdę spać. Ale najpierw pytanko, co wy się tak do siebie uśmiechacie z Kevinem?
Roz się trochę speszyła, spojrzała na przyjaciółkę. Spostrzegła że w jej wielkiej kieszeni od szlafroka coś się poruszyło.
- Rozalin, co ty się tak na mnie patrzysz? To ty miałaś się spowiadać!
- Wiem, ale co Ci się rusza w kieszeni?
Victoria przez chwilę nie wiedziała o co chodzi. gdy już się domyśliła co i jak włożyła rękę do owej kieszeni. Po chwili wyłoniła się z niej głowa kota ze świecącymi oczkami.
- Teraz już wiesz. - zaśmiała się dziewczyna, a kot schował się spowrotem.
- Masz w kieszeni kota?! Poważnie?! - krzyknęła Rozalin.
- No to co? Skoro się mieści i lubi tam siedzieć to niech sobie tam siedzi. Zresztą nie zmieniaj tematu. Co Cię łączy z Kevinem?
- Nie wiem o co Ci chodzi. - udawała brunetka.
- Nie udawaj! Widziałam te wasze uśmieszki i spojrzenia. Wiesz wydaję mi się, że on na Ciebie leci.
- Ja sama tez... - zaczęła Rozalin, ale jej wypowiedź przerwał dźwięk telefonu. - Pogadamy jutro. Paa
- Nie wywiniesz się z tego, narazie. - powiedziała lekko zdenerwowana Victora.
Rozalin weszła do pokoju i odebrała telefon.
- Zgadnij kto to! - powiedział znajomy głos.
- Kevin!! - ucieszyła się w duchu Rozalin.
K: Skąd wiedziałaś?!
R: Elfy za ósmego morza poinformowały mnie, że zadzwonisz.
K: Wredne, małe kurduple. Zepsuły mi niespodziankę.
R: Oj nie martw się kochany, nadal się cieszę, że dzwonisz.
K: A ja się cieszę, że Cię słyszę. To co tam u Ciebie?
R: Byłam na balkonie i rozmawiałam z Victoria.
K: Widziałem.
R: Podglądałeś mnie? - zapytała rozbawiona.
Lecz po chwili zdała sobie sprawę że chłopak mógł słyszeć ich rozmowę.
K: Oj tam, od razu podglądałeś. Wole określenie podziwiałem gwiazdy i przez przypadek pomyliłem z nimi twoje oczy.
R: Jesteś tak romantyczny jak Romeo
Dziewczyna spostrzegła się ze właśnie zaczęła flirtować ze swoim sąsiadem, którego zawsze traktowała jak przyjaciela.
K: W takim razie od dziś będę Ci mówił Julia.
R: haha, dobrze. Ale nie będziesz mi deptał kwiatków pod balkonem.
K: Ups. Już za późno, wyjdź na balkon.
R: Co?! Zaraz poczekaj.
Chłopak zaśmiał się i rozłączył. Rozalin, mimowolnie uśmiechnęła się i odłożyła telefon. Narzuciła na siebie bluzę i wyszła na balkon.
- Lecz cicho! Co za blask tam strzelił z okna. Ono jest wschodem, a Rozalin słońcem.
Dziewczyna usłyszała głos Kevina i zarumieniona spojrzała w dół.
- Jesteś szalony Mój Romeo! - powiedziała, opierając się o barierkę i spojrzała na Kevina. Chłopak był ubrany w czerwoną opiętą bluzkę, marynarkę oraz czarne rurki. W ręce trzymał kwiat, który prawdopodobnie urwał właśnie z pod balkonu dziewczyny.
- Właśnie za to mnie lubisz Julia. - powiedział rozbawiony. - ubieraj się w coś ciepłego, bo chłodno, a idziemy na spacer.
- Człowieku, za co? - zapytała z sarkazmem dziewczyna.
- Za miłość do ojczyzny, czekam.
- Daj mi 5 minut.
Dziewczyna wróciła do pokoju i oszołomiona usiadła na łóżku. Śmiała się sama do siebie. Czuła się wspaniale, ale nie wiedziała dlaczego. Patrzyła w lustro i widziała siebie. Inna niż zwykle. Dziewczyna w lustrze była piękna i szczęśliwa. Wyglądała na zakochaną. ,, To na pewno jestem ja. ,, Rozalin głupkowato pytała samą siebie. Nagle się ocknęła. ,, Co ja mam na siebie włożyć!? ,,
Brunetka podbiegła do szafy i prawie w nią wpadła. ,, Latała ,, wzrokiem po ubraniach. W końcu wybrała biały, luźny sweterek, rurki, a na głowę założyła czapkę. Podeszła do lustra i poprawiła makijaż. ,, Wyglądam całkiem dobrze,, podsumowała samą siebie, a następnie zbiegła po schodach,
- Mamo! Wychodzę! - rzuciła przez ramię, zabierając klucze z haczyka.
- Nie wracaj z późno. - powiedziała mama.
Dziewczyna rozejrzała się i zobaczyła chłopaka opartego o bramę z kwiatkiem w ręce. Podszedł do Rozalin i w szarmancki ale też humorystyczny sposób powiedział.
- Badylek dla Ciebie Julia. - chłopak uśmiechnął się i podał dziewczynie kwiat.
- Nie obrażaj MOICH kwiatków, spod MOJEGO balkonu, to nie są badyle. - powiedziała dziewczyna udając surowy ton. Zbijając tym Kevina z tropu, ponieważ wyraźnie się speszył. - Żartowałam. - zaśmiała się. - Dziękuje, to miłe z twojej strony. - powiedziała brunetka, a następnie przytuliła Kevina.
- Chyba muszę ci częściej takie dawać. - dziewczyna zmierzyła go wzrokiem. - kwiaty przynosić. - powiedział chłopak i posłał dziewczynie powalający uśmiech. - Tak więc moja Julio, idziemy do parku, a potem wejdziemy to jakiegoś otwartego baru na kawę. Co ty na to? - zapytał Kevin
- hmm, Romeo, to bardzo kusząca propozycja, ale zdradź mi luby powód tego spotkania. - dziewczyna spojrzała na chłopaka i zauważyła w jego czach delikatne speszenie, lub może nieśmiałość.
- No wiesz, pomyślałem, że może wybierzemy się na randkę. - powiedział niepewnie. - Ale jeżeli wolisz tylko przyjacielskie spotkanie to też mi odpowiada.
Rozalin nie odpowiedziała od razu, chętnie poszła by z Kevinem na randkę, ale wiedziała że za dwa dni wyjeżdża więc nie miało by to większego sensu. Chociaż z drugiej strony nie chciała wybrać przyjacielskiego spotkania.
-Chętnie wybiorę się z tobą na randkę. - palnęła bez większego namysłu. - tylko wiesz Kevin... ja za dwa dni wyjeżdżam do tego Londynu..
- Tak, tak pamiętam. - powiedział chłopak, ale było widać że to co powiedziała brunetka wyraźnie go przybiło. - ale wiesz zawsze w tym Londynie nie będziesz siedzieć. - powiedział już bardziej rozpromieniony.
- Tak w ostatnim tygodniu wakacji wracam. - uśmiechnęła się brunetka.
- Ale wiesz, będziemy ze sobą gadać i pisać, prawda?
- Jasne haha nie wytrzymałam bym tak długo bez ciebie i twoich prognoz pogody.
Obydwoje się zaśmiali. Szli w kierunku parku i cały czas rozmawiali. Rozalin w swoim życiu miała tylko jednego chłopaka, była z nim prawie 9 miesięcy, a ten po takim czasie zdradził ją. Dziewczyna obiecała sobie wtedy, że dopóki faceta nie pozna na wylot, to na pewno się z nim nie umówi. Kevin był osoba, którą Rozalin na wylot znała. Świetnie im się rozmawiało. Siedzieli w parku koło stawu i cały czas się śmieli. Chłopak opowiadał jej o swoich planach na przyszłość. Był naprawdę ambitny, co Rozalin w nim ceniła. Ona natomiast opowiedziała mu o tym, że w przyszłości che pomagać ludziom, że chciała by iść na medycynę. ,, wymienili " się też swoimi zainteresowaniami, jak dowiedziała się Roz, Kevin lubi grac w siatkówkę i jest w tym naprawdę dobry. Chłopak natomiast dowiedział się, że brunetka lubi tańczyć
Kiedy w parku zrobiło się im chłodno udali się do małej kawiarni, która była otwarta 24 godziny na dobę. Zamówili sobie kawę i dalej rozmawiali, ponieważ byli tam sami, a śmiali się naprawdę głośno, kelnerka cały czas się na nich dziwnie patrzyła. Oni się tym jednak nie przejmowali. Rozalin wręcz uśmiech nie schodził z twarzy, ale niestety zrobiło się już bardzo późno. Było po 23, a Roz wiedziała, że mama będzie się o nią martwic. Chłopak oczywiście ją odprowadził, co było logiczne bo mieszkał koło niej.
- Naprawdę świetnie się bawiłam - powiedziała dziewczyna
- Ja też, mam nadzieje, że przed twoim wylotem jeszcze się zobaczymy - powiedział chłopak z nadzieją.
- Oczywiście, nie ma innej opcji - powiedziała dziewczyny i przytuliła Kevina, co chłopak od razu odwzajemnił.
Rozalin obróciła się na pięcie i machając chłopakowi odeszła.Dziewczyna weszła do domu, ale ponieważ światła były zgaszone, a wszyscy domownicy już spali, ciężko było jej się dostać na górę do swojego pokoju, o nic się nie potykając.Dziewczyna po omacku dotarła do kuchni. Nalała sobie do kubka wody i za jednym łykiem wszystko wypiła. Rozalin była praktycznie w siódmym niebie, dzisiejszy dzień był dla niej cudny. Nigdy nie bawiła się z nikim tak dobrze, jak dzisiaj z Kevinem. Jednak brunetka zdawała sobie sprawę, że przez całe wakacje już chłopaka nie zobaczy. Ruszyła powoli w stronę swojego pokoju. Kiedy do niego weszła zabrała pidżamę i udała się do łazienki. Dziewczyna wzięła szybki prysznic, rozczesała włosy, a następnie udała się do łóżka. Nie byłą specjalnie zmęczona, więc wzięła MP3 i zaczęła słuchać muzyki. Rozalin spojrzała jeszcze na telefon, miała dwie nieodebrane wiadomości. Od Victorii i od Kevina.
Najpierw przeczytała ta od przyjaciółki :
,, Widziałam was gołąbeczki ^^ musimy jutro poważnie pogadać "
Dziewczyna już nie odpisywała, ponieważ wiedziała że blondynka już śpi, ale uśmiechnęła się pod nosem. Przeczytała drugą wiadomość i zaczęła się rozmowa :
Kevin : ,, Śpisz ? "
Rozalin : ,, Nie, nie mogę zasnąć xx "
K: ,, hmm, ja też nie. Ciekawe dlaczego ? "
R: ,, Wiesz, dzień pełen wrażeń ;* "
K: ,, Za co ten buziaczek ? :D "
R: ,, Podziękowanie w ramach wspaniałego wieczoru ^^ "
K: ,, Mam nadzieję, że spotkamy się jeszcze nie raz :) "
R: ,, No oczywiście, po wakacjach pewnie nie raz ;p "
K: ,, A może w jakiś dzień we wakacje ? :* "
R: Mówiłam Ci że wyjeżdżam na wakacje, całe wakacje "
K: Ale to nie znaczy że nie możemy się spotkać...:* "
R: ,, Co masz na myśli : O "
Kolejnej wiadomości już nie było. Rozalin nie wiedziała o co chodzi chłopakowi. Dziewczyna leżała i cały czas myślała o Kevinie. Czyżby chłopak chciał ją odwiedzić w Londynie ? Po pół godzinie takich przemyśleń Rozalin zasnęła.
No Heloł kochani ! :D
I jak wam się podoba ? :)
Co myślicie o Rozalin i Kevinie ? ^^
Czekamy na wasze komentarze, ponieważ są dla nas naprawdę motywujące :)
Tak więc, do następnego :*
( PS: Przepraszamy za wszystkie literówki, powtórzenia i tak dalej xd )
- Czemu ty już jesteś w piżamie?
- Jestem zmęczona, zaraz pójdę spać. Ale najpierw pytanko, co wy się tak do siebie uśmiechacie z Kevinem?
Roz się trochę speszyła, spojrzała na przyjaciółkę. Spostrzegła że w jej wielkiej kieszeni od szlafroka coś się poruszyło.
- Rozalin, co ty się tak na mnie patrzysz? To ty miałaś się spowiadać!
- Wiem, ale co Ci się rusza w kieszeni?
Victoria przez chwilę nie wiedziała o co chodzi. gdy już się domyśliła co i jak włożyła rękę do owej kieszeni. Po chwili wyłoniła się z niej głowa kota ze świecącymi oczkami.
- Teraz już wiesz. - zaśmiała się dziewczyna, a kot schował się spowrotem.
- Masz w kieszeni kota?! Poważnie?! - krzyknęła Rozalin.
- No to co? Skoro się mieści i lubi tam siedzieć to niech sobie tam siedzi. Zresztą nie zmieniaj tematu. Co Cię łączy z Kevinem?
- Nie wiem o co Ci chodzi. - udawała brunetka.
- Nie udawaj! Widziałam te wasze uśmieszki i spojrzenia. Wiesz wydaję mi się, że on na Ciebie leci.
- Ja sama tez... - zaczęła Rozalin, ale jej wypowiedź przerwał dźwięk telefonu. - Pogadamy jutro. Paa
- Nie wywiniesz się z tego, narazie. - powiedziała lekko zdenerwowana Victora.
Rozalin weszła do pokoju i odebrała telefon.
- Zgadnij kto to! - powiedział znajomy głos.
- Kevin!! - ucieszyła się w duchu Rozalin.
K: Skąd wiedziałaś?!
R: Elfy za ósmego morza poinformowały mnie, że zadzwonisz.
K: Wredne, małe kurduple. Zepsuły mi niespodziankę.
R: Oj nie martw się kochany, nadal się cieszę, że dzwonisz.
K: A ja się cieszę, że Cię słyszę. To co tam u Ciebie?
R: Byłam na balkonie i rozmawiałam z Victoria.
K: Widziałem.
R: Podglądałeś mnie? - zapytała rozbawiona.
Lecz po chwili zdała sobie sprawę że chłopak mógł słyszeć ich rozmowę.
K: Oj tam, od razu podglądałeś. Wole określenie podziwiałem gwiazdy i przez przypadek pomyliłem z nimi twoje oczy.
R: Jesteś tak romantyczny jak Romeo
Dziewczyna spostrzegła się ze właśnie zaczęła flirtować ze swoim sąsiadem, którego zawsze traktowała jak przyjaciela.
K: W takim razie od dziś będę Ci mówił Julia.
R: haha, dobrze. Ale nie będziesz mi deptał kwiatków pod balkonem.
K: Ups. Już za późno, wyjdź na balkon.
R: Co?! Zaraz poczekaj.
Chłopak zaśmiał się i rozłączył. Rozalin, mimowolnie uśmiechnęła się i odłożyła telefon. Narzuciła na siebie bluzę i wyszła na balkon.
- Lecz cicho! Co za blask tam strzelił z okna. Ono jest wschodem, a Rozalin słońcem.
Dziewczyna usłyszała głos Kevina i zarumieniona spojrzała w dół.
- Jesteś szalony Mój Romeo! - powiedziała, opierając się o barierkę i spojrzała na Kevina. Chłopak był ubrany w czerwoną opiętą bluzkę, marynarkę oraz czarne rurki. W ręce trzymał kwiat, który prawdopodobnie urwał właśnie z pod balkonu dziewczyny.
- Właśnie za to mnie lubisz Julia. - powiedział rozbawiony. - ubieraj się w coś ciepłego, bo chłodno, a idziemy na spacer.
- Człowieku, za co? - zapytała z sarkazmem dziewczyna.
- Za miłość do ojczyzny, czekam.
- Daj mi 5 minut.
Dziewczyna wróciła do pokoju i oszołomiona usiadła na łóżku. Śmiała się sama do siebie. Czuła się wspaniale, ale nie wiedziała dlaczego. Patrzyła w lustro i widziała siebie. Inna niż zwykle. Dziewczyna w lustrze była piękna i szczęśliwa. Wyglądała na zakochaną. ,, To na pewno jestem ja. ,, Rozalin głupkowato pytała samą siebie. Nagle się ocknęła. ,, Co ja mam na siebie włożyć!? ,,
Brunetka podbiegła do szafy i prawie w nią wpadła. ,, Latała ,, wzrokiem po ubraniach. W końcu wybrała biały, luźny sweterek, rurki, a na głowę założyła czapkę. Podeszła do lustra i poprawiła makijaż. ,, Wyglądam całkiem dobrze,, podsumowała samą siebie, a następnie zbiegła po schodach,
- Mamo! Wychodzę! - rzuciła przez ramię, zabierając klucze z haczyka.
- Nie wracaj z późno. - powiedziała mama.
Dziewczyna rozejrzała się i zobaczyła chłopaka opartego o bramę z kwiatkiem w ręce. Podszedł do Rozalin i w szarmancki ale też humorystyczny sposób powiedział.
- Badylek dla Ciebie Julia. - chłopak uśmiechnął się i podał dziewczynie kwiat.
- Nie obrażaj MOICH kwiatków, spod MOJEGO balkonu, to nie są badyle. - powiedziała dziewczyna udając surowy ton. Zbijając tym Kevina z tropu, ponieważ wyraźnie się speszył. - Żartowałam. - zaśmiała się. - Dziękuje, to miłe z twojej strony. - powiedziała brunetka, a następnie przytuliła Kevina.
- Chyba muszę ci częściej takie dawać. - dziewczyna zmierzyła go wzrokiem. - kwiaty przynosić. - powiedział chłopak i posłał dziewczynie powalający uśmiech. - Tak więc moja Julio, idziemy do parku, a potem wejdziemy to jakiegoś otwartego baru na kawę. Co ty na to? - zapytał Kevin
- hmm, Romeo, to bardzo kusząca propozycja, ale zdradź mi luby powód tego spotkania. - dziewczyna spojrzała na chłopaka i zauważyła w jego czach delikatne speszenie, lub może nieśmiałość.
- No wiesz, pomyślałem, że może wybierzemy się na randkę. - powiedział niepewnie. - Ale jeżeli wolisz tylko przyjacielskie spotkanie to też mi odpowiada.
Rozalin nie odpowiedziała od razu, chętnie poszła by z Kevinem na randkę, ale wiedziała że za dwa dni wyjeżdża więc nie miało by to większego sensu. Chociaż z drugiej strony nie chciała wybrać przyjacielskiego spotkania.
-Chętnie wybiorę się z tobą na randkę. - palnęła bez większego namysłu. - tylko wiesz Kevin... ja za dwa dni wyjeżdżam do tego Londynu..
- Tak, tak pamiętam. - powiedział chłopak, ale było widać że to co powiedziała brunetka wyraźnie go przybiło. - ale wiesz zawsze w tym Londynie nie będziesz siedzieć. - powiedział już bardziej rozpromieniony.
- Tak w ostatnim tygodniu wakacji wracam. - uśmiechnęła się brunetka.
- Ale wiesz, będziemy ze sobą gadać i pisać, prawda?
- Jasne haha nie wytrzymałam bym tak długo bez ciebie i twoich prognoz pogody.
Obydwoje się zaśmiali. Szli w kierunku parku i cały czas rozmawiali. Rozalin w swoim życiu miała tylko jednego chłopaka, była z nim prawie 9 miesięcy, a ten po takim czasie zdradził ją. Dziewczyna obiecała sobie wtedy, że dopóki faceta nie pozna na wylot, to na pewno się z nim nie umówi. Kevin był osoba, którą Rozalin na wylot znała. Świetnie im się rozmawiało. Siedzieli w parku koło stawu i cały czas się śmieli. Chłopak opowiadał jej o swoich planach na przyszłość. Był naprawdę ambitny, co Rozalin w nim ceniła. Ona natomiast opowiedziała mu o tym, że w przyszłości che pomagać ludziom, że chciała by iść na medycynę. ,, wymienili " się też swoimi zainteresowaniami, jak dowiedziała się Roz, Kevin lubi grac w siatkówkę i jest w tym naprawdę dobry. Chłopak natomiast dowiedział się, że brunetka lubi tańczyć
Kiedy w parku zrobiło się im chłodno udali się do małej kawiarni, która była otwarta 24 godziny na dobę. Zamówili sobie kawę i dalej rozmawiali, ponieważ byli tam sami, a śmiali się naprawdę głośno, kelnerka cały czas się na nich dziwnie patrzyła. Oni się tym jednak nie przejmowali. Rozalin wręcz uśmiech nie schodził z twarzy, ale niestety zrobiło się już bardzo późno. Było po 23, a Roz wiedziała, że mama będzie się o nią martwic. Chłopak oczywiście ją odprowadził, co było logiczne bo mieszkał koło niej.
- Naprawdę świetnie się bawiłam - powiedziała dziewczyna
- Ja też, mam nadzieje, że przed twoim wylotem jeszcze się zobaczymy - powiedział chłopak z nadzieją.
- Oczywiście, nie ma innej opcji - powiedziała dziewczyny i przytuliła Kevina, co chłopak od razu odwzajemnił.
Rozalin obróciła się na pięcie i machając chłopakowi odeszła.Dziewczyna weszła do domu, ale ponieważ światła były zgaszone, a wszyscy domownicy już spali, ciężko było jej się dostać na górę do swojego pokoju, o nic się nie potykając.Dziewczyna po omacku dotarła do kuchni. Nalała sobie do kubka wody i za jednym łykiem wszystko wypiła. Rozalin była praktycznie w siódmym niebie, dzisiejszy dzień był dla niej cudny. Nigdy nie bawiła się z nikim tak dobrze, jak dzisiaj z Kevinem. Jednak brunetka zdawała sobie sprawę, że przez całe wakacje już chłopaka nie zobaczy. Ruszyła powoli w stronę swojego pokoju. Kiedy do niego weszła zabrała pidżamę i udała się do łazienki. Dziewczyna wzięła szybki prysznic, rozczesała włosy, a następnie udała się do łóżka. Nie byłą specjalnie zmęczona, więc wzięła MP3 i zaczęła słuchać muzyki. Rozalin spojrzała jeszcze na telefon, miała dwie nieodebrane wiadomości. Od Victorii i od Kevina.
Najpierw przeczytała ta od przyjaciółki :
,, Widziałam was gołąbeczki ^^ musimy jutro poważnie pogadać "
Dziewczyna już nie odpisywała, ponieważ wiedziała że blondynka już śpi, ale uśmiechnęła się pod nosem. Przeczytała drugą wiadomość i zaczęła się rozmowa :
Kevin : ,, Śpisz ? "
Rozalin : ,, Nie, nie mogę zasnąć xx "
K: ,, hmm, ja też nie. Ciekawe dlaczego ? "
R: ,, Wiesz, dzień pełen wrażeń ;* "
K: ,, Za co ten buziaczek ? :D "
R: ,, Podziękowanie w ramach wspaniałego wieczoru ^^ "
K: ,, Mam nadzieję, że spotkamy się jeszcze nie raz :) "
R: ,, No oczywiście, po wakacjach pewnie nie raz ;p "
K: ,, A może w jakiś dzień we wakacje ? :* "
R: Mówiłam Ci że wyjeżdżam na wakacje, całe wakacje "
K: Ale to nie znaczy że nie możemy się spotkać...:* "
R: ,, Co masz na myśli : O "
Kolejnej wiadomości już nie było. Rozalin nie wiedziała o co chodzi chłopakowi. Dziewczyna leżała i cały czas myślała o Kevinie. Czyżby chłopak chciał ją odwiedzić w Londynie ? Po pół godzinie takich przemyśleń Rozalin zasnęła.
* Następnego dnia rano*
Nastała niedziela. Dziewczyny zazwyczaj spędzały czas z rodzinami, ale nie dziś. Rozalin po wczorajszych wrażeniach spała do 12, a Victoria do 10. dziewczyny były umówione na wspólne pakowanie się o 14:30. Byłą 13. Victoria właśnie nakrywała do stołu. Po całym jej domu roznosił się zapach pysznego rosołu, oraz smacznego kurczaka. Dziewczyna krzątała się między kuchnią, a jadalnią. Dziś to ona gotowała. Jej rodzicie siedzieli w w alonie i czekali, aż córka ich zawoła. Victoria zaniosła na stół wazę z gorącą zupą.
- Mamo , tato ! Obiad - zawołała dziewczyna.
- Już idziemy córuś - usłyszała w odpowiedz.
Posiłek minął w bardzo rodzinnej atmosferze. Rodzina wiedziała, że to ich ostatni wspólny obiad przed wylotem blondynki na wakacje. nie poruszali więc żadnych trudnych tematów, rozmawiali o wszystkim i o niczym. W tym samym czasie równie rodzinny obiad trwał u Rozalin. Po posiłku Victoria udała się na strych by wytargać z niego walizki. Brunetka nie miała takiego problemu, ponieważ jej walizki były na wierzchu, więc postanowiła iść na spacer do parku. Idąc powoli droga nagle ktoś złapał ją za rękę. Dziewczyna przestraszona obróciła się gwałtownie, a ktoś cmoknął ją w policzek.
- Kevin ! - ,, wrzasnęła " już spokojna - chcesz żebym dostała zawału serca ?!
- Jaki Kevin ?! Nie znam gościa - powiedział rozbawiony chłopak - jam jest Romeo, niewiasto.
- no tak, zapomniałam, wybacz. Wiesz dziś długo nie pogadamy, bo muszę iść do Victorii.
- Ohh, szkoda - posmutniał.
- Niestety. Ale musimy się spotkać jutro - uśmiechnęła się dziewczyna.
- Wiem, to może pochodźmy chwilę po parku, a potem Cię odprowadzę ?
- Jestem za !
Na twarzy chłopaka znów zagościł uśmiech. Wziął dziewczynę za rękę i zaczęli chodzić po parku. Ich rozmowę i śmiech było słychać wszędzie. Kiedy spostrzegli , która jest godzina oboje zamurowało. Była już 15. Gadało im się tak dobrze, że kompletnie stracili poczucie czasu.
- Victoria mnie zabije ! - histeryzowała Roz
- Przesadzasz, zrozumie.
- Sory Romeo, ale muszę uciekać.
Dziewczyna powoli zbliżyła się do chłopaka, a następnie dała mu soczystego całusa w usta. Po chwili już jej nie było, ponieważ pobiegła w stronę domu przyjaciółki, zostawiając zadowolonego Kevina. Gdy byłą już pod drzwiami, usłyszała głos pana Swam, który wychodził z garażu.
- Wejdź, Victoria jest u siebie w pokoju. Życzę powodzenie ze znalezieniem jej.
dziewczyna zdziwiła się. Nie wiedziała o co chodzi. dopóki nie otworzyła drzwi od pokoju swojej przyjaciółki. Cały pokój
Victorii był zawalony ubraniami. W tej wielkiej stercie cuchów nie było
blondynki. Jej bluzki i spodnie leżały dosłownie wszędzie. Na łóżku
siedział jej ukochany kot Lux.
- Lux, gdzie masz Victorie? - spojrzała dziewczyna na kota.
Lux zrobiła susła i skoczyła na największą stertę ubrań, po chwili wyłoniła się zaspana Victoria z miętową chustą na głowie.
- No wreszcie! Ja tu już się wyspać zdążyłam! - zdenerwowała się blondynka.
- Spotkałam się z Kevinem..
- Aaaa! No to już masz wybaczone.
- Cieszę się, co się stało z twoim pokojem? Przecież wczoraj sprzątałaś.
- Próbowałam się pakować, ale miałam małe problemy z poszukaniem mojej ukochanej miętowej apaszki. Nadal nie mogę jej znaleźć. Przez przypadek przysnęłam.
- Masz ją na głowie.. - zgasiła ją brunetka.
Dziewczyna wstała. Miała ubrane na sobie ubrane leginsy i pomarańczową tunikę. Zdjęła z głowy chustę i otrzepała się z reszty ciuchów przyczepionych do ciała.
- Ty patrz! Znalazła się! - ucieszyła się Victoria.
- Nieee! No co ty?
Roześmiały się dziewczyny. Zabrały się za pakowanie. Zajęło im to 1,5 godziny, potem udały się do domu Rozalin by zapakować walizki Rozalin.
Resztę dnia spędziły oglądając film i snując plany o Londynie.
- Ja już wiem w co się ubiorę, a ty? Jaką sukienkę zakładasz? - zapytała Victoria.
- Ja? W Sukience? Chyba sobie żartujesz..
- Ej! To w końcu to zakończenie, trzeba się jakoś ubrać.
- Niby tak, ale od kilkunastu lat nie miałam na sobie sukienki!
- Jak to?! Żartujesz! Zaraz znajdziemy Ci jaką kieckę!
- Roz, błagam nie..
- IDZIESZ JUTRO W SUKIENCE KONIEC I KROPKA. Zrobimy Cię na super laskę.
- Boże dlaczego? - załamała się Victoria
- Bo jesteś moją ukochaną przyjaciółką. Zakończenie jest jutro o 11 więc wpadnij do mnie o 8.
- Zgoda tylko mnie nie torturuj.
Wybiła już 19. Victoria zbierała się już do domu. kiedy znalazła się już w pokoju stanęła przed lustrem. Chociaż miała naprawdę wielka wyobraźnię nie potrafiła wyobrazić siebie w sukience.
Blondynka wzięła kąpiel i udała się do łóżka, Brunetka natomiast szukała jakiś eleganckich sukienek dla Victorii. Wybrała 3 i położyła je na krzesło, następnie się wykąpała i również położyła się spać.
- Lux, gdzie masz Victorie? - spojrzała dziewczyna na kota.
Lux zrobiła susła i skoczyła na największą stertę ubrań, po chwili wyłoniła się zaspana Victoria z miętową chustą na głowie.
- No wreszcie! Ja tu już się wyspać zdążyłam! - zdenerwowała się blondynka.
- Spotkałam się z Kevinem..
- Aaaa! No to już masz wybaczone.
- Cieszę się, co się stało z twoim pokojem? Przecież wczoraj sprzątałaś.
- Próbowałam się pakować, ale miałam małe problemy z poszukaniem mojej ukochanej miętowej apaszki. Nadal nie mogę jej znaleźć. Przez przypadek przysnęłam.
- Masz ją na głowie.. - zgasiła ją brunetka.
Dziewczyna wstała. Miała ubrane na sobie ubrane leginsy i pomarańczową tunikę. Zdjęła z głowy chustę i otrzepała się z reszty ciuchów przyczepionych do ciała.
- Ty patrz! Znalazła się! - ucieszyła się Victoria.
- Nieee! No co ty?
Roześmiały się dziewczyny. Zabrały się za pakowanie. Zajęło im to 1,5 godziny, potem udały się do domu Rozalin by zapakować walizki Rozalin.
Resztę dnia spędziły oglądając film i snując plany o Londynie.
- Ja już wiem w co się ubiorę, a ty? Jaką sukienkę zakładasz? - zapytała Victoria.
- Ja? W Sukience? Chyba sobie żartujesz..
- Ej! To w końcu to zakończenie, trzeba się jakoś ubrać.
- Niby tak, ale od kilkunastu lat nie miałam na sobie sukienki!
- Jak to?! Żartujesz! Zaraz znajdziemy Ci jaką kieckę!
- Roz, błagam nie..
- IDZIESZ JUTRO W SUKIENCE KONIEC I KROPKA. Zrobimy Cię na super laskę.
- Boże dlaczego? - załamała się Victoria
- Bo jesteś moją ukochaną przyjaciółką. Zakończenie jest jutro o 11 więc wpadnij do mnie o 8.
- Zgoda tylko mnie nie torturuj.
Wybiła już 19. Victoria zbierała się już do domu. kiedy znalazła się już w pokoju stanęła przed lustrem. Chociaż miała naprawdę wielka wyobraźnię nie potrafiła wyobrazić siebie w sukience.
Blondynka wzięła kąpiel i udała się do łóżka, Brunetka natomiast szukała jakiś eleganckich sukienek dla Victorii. Wybrała 3 i położyła je na krzesło, następnie się wykąpała i również położyła się spać.
No Heloł kochani ! :D
I jak wam się podoba ? :)
Co myślicie o Rozalin i Kevinie ? ^^
Czekamy na wasze komentarze, ponieważ są dla nas naprawdę motywujące :)
Tak więc, do następnego :*
( PS: Przepraszamy za wszystkie literówki, powtórzenia i tak dalej xd )
wtorek, 4 czerwca 2013
Rozdział 6
* 4 dni później *
Sobota. Dziewczyny czekały na nią upragnieniem. Obie miały nadzieje, że to będzie piękny, słoneczny dzień. Niestety coś się stało, ze nie wyszło.
,, Głupi Kevin, po cholerę mówił mi, że będzie ładnie " przeklęła w myślach swojego sąsiada Rozalin.
Kevin chce być w przyszłości prezenterem pogody, zna się na tych wszystkich chmurach i tak dalej. Zazwyczaj się co do pogody nie myli. Dobrze zdająca sobie z tego sprawę Roz, dwa dni temu zapytała się go co myśli o pogodzie na sobotę. Ten bez zastanowienia powiedział, że będzie słonecznie, a ponieważ dziewczyna nie miała w zwyczaju oglądać pogody, uwierzyła Kevinowi na słowo. Jednak tym razem chłopak się mylił. Brunetka miała na ,, ładną " pogodę uszykowane nieziemskie, krótkie spodenki oraz świetną bluzkę. Jednak teraz stała przed szafą i nie miała zielonego pojęcia w co się ubrać. Medytowała na koszulą w kratę, a marynarką i szarą bluzką. Wiedziała, ze na pewno będzie miała na dole czarne rurki, ale górna część garderoby sprawiała jej duże kłopoty. Nie lubiła podejmować takich decyzji, w tak krótkim czasie. Babcia jej przyjaciółki, miała przyjechać już za godzinę. Podobny dylemat, w domu na przeciwko miała Victoria. Ona natomiast myślała nad luźnym, koralowym sweterkiem, a bluzką z napisem ,, I <3 NY ". Dziewczyna w końcu zdecydowała się na tą drugą opcje, a Rozalin na marynarkę. Brunetka zeszła po schodach na dół, a następnie udałą się do kuchni, gdzie jej mama przygotowywała śniadanie.
- Cześć mamo - dziewczyna cmoknęła swoją mamę w policzek, po czym zabrała mleko i zalała nim płatki. Jej mama spojrzała na nią bykiem. Właśnie smażyła jajecznice z boczkiem, a pomysł na który jej córka wpadła trzy dni temu, nie przypadł jej do gustu.
- Ten cały wegetarianizm, to jakaś głupota.
- Też Cię kocham mamo - powiedziała uśmiechnięta
Rozalin i udałą się do salonu, by zjeść śniadanie.
usiadła się wygodnie na kanapie i włączyła tv. Brunetka ,, latała " po kanałach, aż w końcu zostawiła jakiś serial, który praktycznie pierwszy raz widziała na oczy. Kiedy już chciała odnieść miseczkę do kuchni, dostała SMSa. Było on od Victorii.
,, Babcia przyjedzie za 10 min, wyjdź przed dom, pogadamy xx "
,, Okok " - odpisała.
Rozalin wstała i udała się do kuchni.
- Mamo wychodzę, bo babcia Vici przyjedzie po nas za 10 min - powiedziała odstawiając talerz do zmywarki.
- Dobrze, tylko pamiętaj, żeby nie wydać wszystkich oszczędności, bo jedziesz do Londynu.
- Spokojnie mamo, wydam tylko to co było przeznaczone na bilety - powiedziała dziewczyna zakładając już w korytarzu buty. Wzięła jeszcze czerwony parasol, torbę oraz kurtkę, a następnie wyszła z domu. Kilka kroków od niej pod takim samym parasolem stała Victoria.
- No hey siostro ! - przywitała się blondynka, ściskając przyjaciółkę.
- Hej, hej - odpowiedziała Rozalin i odwzajemniła uścisk - twoja babcia już jedzie ?
- Tak, dzwoniła zanim wyszłaś i powiedziała, ze za 2 min będzie. No i nie kłamała. Popatrz, już jedzie.
Rozalin obróciła się. W ich stronę jechał srebrny Nissan, a za jego kierownicą siedziała uśmiechnięta staruszka.
- Twoja babcia ma fajne auto - powiedział Roz, która była pod niezłym wrażeniem.
- Taa, wiem. Dziadek jej kupił na 50 urodziny.
Samochód zatrzymał się koło dziewczyn.
- Wsiadajcie kochane - powiedziała starsza kobieta, przez uchylone okno wozu.
- Ja siedzę z przodu - wydarła się Victoria i otworzyła drzwi, a następnie usiadła na miejscu kierowcy. Zirytowana Rozalin usiadła się z tylu, a następnie przywitała się z babcią przyjaciółki.
- No dobrze kochane - zaczęła babcia kobieta - plan wygląda następująco: Jedziemy do galerii, a jeśli nic w niej nie znajdziecie to udamy się także do centrum.
Dziewczyny tylko przytaknęły głowami. Obie wiedziały, że galeria stanowczo im wystarczy. Każda miała ustalony plan tego o chce kupić. Rozalin ,, czaiła " się na kolorowe spodnie, dżinsy, bluzę oraz jakieś dwie lub trzy bluzki. Victoria z kolei chciała kopić jakieś wygodne trampki oraz szpilki, do tego jakieś bluzki i spodnie. Dziewczyny do galerii jeździły minimum raz w miesiącu. Zawsze odwiedzały swoje ulubione sklepy oraz restauracje. Rozalin zawsze zahaczała o Empik, by kupić sobie jakąś książkę. Tym razem dziewczyna szykowała się na coś specjalnego. Wiedziała, że w Londynie na pewno nie poświęci dużo czasu na czytanie, ale jedną książkę chciała mieć. Mianowicie biografie zespołu, który w ostatnim czasie tak bardzo jej się spodobał. Radio cicho grało, a pasażerki siedziały w ciszy. Tylko co jakiś czas babcia Victorii narzekała na pogodę. Po 10 minutach jazdy i 20 stania w korkach, dziewczyny dojechały na miejsce.
- Okej, umówmy się tak, że dam wam wolną rękę i spotkamy się o 13 pod samochodem. Później pojedziemy na obiad. - Powiedziała babcie Victorii.
- Dobrze, no to idziemy. - powiedziała Victoria
Dziewczyny ruszyły do galerii. Na prośbę Rozalin najpierw odwiedziły Empik gdzie blondynka kupiła książkę i płytę, a brunetka książkę. Następnie udały się do ulubionych sklepów. Wybranie ubrań zajęło im sporo czasu. Kiedy wychodziły z H&M spostrzegły się że zostało im już niewiele czasu.
- Już jest po 12?! - zdziwiła się Roz.
- No, czas bardzo szybko leci gdy robisz zakupy. Chodź wejdziemy jeszcze do Rossmanna i idziemy do babci.
- Zgoda, jestem za, ale pośpieszmy się została niecała godzina.
Resztę czasu spędziły w drogerii kupując potrzebne kosmetyki na wyjazd. Po skończonych zakupach wyszły przed budynek i spojrzały na ogromny parking.
- Vic, pamiętasz może gdzie stoi nasz samochód? - zapytała zdezorientowana Rozalin.
- Dobrze wiesz że mam dobrą orientację w terenie. Już zapomniałaś kiedy za pierwszym razem się tu zgubiłyśmy, a ja znalazłam wyjście? - odpowiedziała ucieszona blondynka.
- Pamiętam, ale znalezienie wyjścia które było za Nami to nie jest jakiś wielki wyczyn. To wiesz gdzie jest to auto?
- Nie.
- No to mamy przerąbane.
Kiedy dziewczyny zrezygnowane podeszły do ławki nadjechał samochód w którym siedziała babcia Victorii.
- I jak udały się zakupy? - zapytała kobieta otwierając okno.
- Świetnie, znalazłyśmy sporo fajnych ciuchów, na dodatek jeszcze dużo kasy nam zostało. - ucieszyła się Roz na widok starszej pani.
- No dobrze kochane - zaczęła babcia kobieta - plan wygląda następująco: Jedziemy do galerii, a jeśli nic w niej nie znajdziecie to udamy się także do centrum.
Dziewczyny tylko przytaknęły głowami. Obie wiedziały, że galeria stanowczo im wystarczy. Każda miała ustalony plan tego o chce kupić. Rozalin ,, czaiła " się na kolorowe spodnie, dżinsy, bluzę oraz jakieś dwie lub trzy bluzki. Victoria z kolei chciała kopić jakieś wygodne trampki oraz szpilki, do tego jakieś bluzki i spodnie. Dziewczyny do galerii jeździły minimum raz w miesiącu. Zawsze odwiedzały swoje ulubione sklepy oraz restauracje. Rozalin zawsze zahaczała o Empik, by kupić sobie jakąś książkę. Tym razem dziewczyna szykowała się na coś specjalnego. Wiedziała, że w Londynie na pewno nie poświęci dużo czasu na czytanie, ale jedną książkę chciała mieć. Mianowicie biografie zespołu, który w ostatnim czasie tak bardzo jej się spodobał. Radio cicho grało, a pasażerki siedziały w ciszy. Tylko co jakiś czas babcia Victorii narzekała na pogodę. Po 10 minutach jazdy i 20 stania w korkach, dziewczyny dojechały na miejsce.
- Okej, umówmy się tak, że dam wam wolną rękę i spotkamy się o 13 pod samochodem. Później pojedziemy na obiad. - Powiedziała babcie Victorii.
- Dobrze, no to idziemy. - powiedziała Victoria
Dziewczyny ruszyły do galerii. Na prośbę Rozalin najpierw odwiedziły Empik gdzie blondynka kupiła książkę i płytę, a brunetka książkę. Następnie udały się do ulubionych sklepów. Wybranie ubrań zajęło im sporo czasu. Kiedy wychodziły z H&M spostrzegły się że zostało im już niewiele czasu.
- Już jest po 12?! - zdziwiła się Roz.
- No, czas bardzo szybko leci gdy robisz zakupy. Chodź wejdziemy jeszcze do Rossmanna i idziemy do babci.
- Zgoda, jestem za, ale pośpieszmy się została niecała godzina.
Resztę czasu spędziły w drogerii kupując potrzebne kosmetyki na wyjazd. Po skończonych zakupach wyszły przed budynek i spojrzały na ogromny parking.
- Vic, pamiętasz może gdzie stoi nasz samochód? - zapytała zdezorientowana Rozalin.
- Dobrze wiesz że mam dobrą orientację w terenie. Już zapomniałaś kiedy za pierwszym razem się tu zgubiłyśmy, a ja znalazłam wyjście? - odpowiedziała ucieszona blondynka.
- Pamiętam, ale znalezienie wyjścia które było za Nami to nie jest jakiś wielki wyczyn. To wiesz gdzie jest to auto?
- Nie.
- No to mamy przerąbane.
Kiedy dziewczyny zrezygnowane podeszły do ławki nadjechał samochód w którym siedziała babcia Victorii.
- I jak udały się zakupy? - zapytała kobieta otwierając okno.
- Świetnie, znalazłyśmy sporo fajnych ciuchów, na dodatek jeszcze dużo kasy nam zostało. - ucieszyła się Roz na widok starszej pani.
- To dobrze.
- Babciu, miałyśmy się spotkać pod autem a ty podjechałaś po nas pod galerię.
- Wiem kochanie, ale przypomniało mi się że to jednak wy i bałam się że się zgubicie, więc gdy was zobaczyłam to podjechałam.
- DZIĘKI. - odezwały się dziewczyny.
- Oj nie gniewajcie się, wsiadajcie jedziemy na obiad do ,, Sphinxa ,,
Dziewczyny przytaknęły i wsiadły do auta który po chwili ruszył w drogę do restauracji.
Jechały jakieś 5 minut, podziwiając ciuchy które były w ogromnych torbach.
- Jesteśmy dziewczyny - powiedziała babcia Victorii.
Przyjaciółki posłusznie wysiadły z auta. ,, Sphinx " to ich ulubiona restauracja. Dania były tam świeże i miały idealny smak. Trzy kobiety usiadły przy stoliku.
- To co zamawiamy ? - zapytała Victoria
- Nie mam pojęcia, ale powiem ci, że uwielbiam tą restauracje - powiedziała Rozalin, po czym zaczęła rozglądać się po wnętrzu lokalu.
Nad stolikami znajdowały się gałęzie ze złocistymi i rudymi liśćmi, a między nimi wysiały latarnie przyozdobione kamieniami. Wokół pachniało pysznym jedzeniem, a gdzieś z głośnika leciała po cichu muzyka.
- Też ją uwielbiam - powiedziała blondynka.
- Dobrze kochane, co powiecie na rybę ziemniaki oraz zestaw surówek ? - zapytałą babcia
- To dobry pomysł, babciu.
W tym samym momencie do stolika podszedł kelner, a Rozalin strzeliła karpia.
- Kevin ?! - zdziwiła się - ty tutaj pracujesz ?
- Rozalin ! Nie spodziewałem się Ciebie tutaj - powiedział chłopak nieco zmieszany - zatrudniłem się tutaj, aby zarobić na studia. wiesz to jedna z lepszych restauracji w mieście, więc całkiem dobrze płacą. - chłopak lekko się uśmiechnął.
- Pewnie, każda praca jest dobra - wtrąciła się do rozmowy babcia Victorii.
- Ma pani racje. W takim razie co panią podać? - zapytał chłopak i ukradkiem spojrzał na Rozalin, lecz ta tego nie zauważyła, gdyż przeglądała kartę dań.
- Hmm, poprosimy rybę, do tego zestaw surówek oraz frytki razy 3 - powiedziała starsza kobieta.
- Dobrze, a co panią podać do picia ? - chłopak znowu swój wzrok przeniósł na brunetkę.
- Ja poproszę herbatę, nie wiem jak inni. - dziewczyna uśmiechnęła się do kelnera i spojrzała pytająco na jej dwie towarzyszki.
- Dla mnie sok, sam wybierz smak. - powiedziała jakby wyrwana z głębokiego zamyślenia Victoria.
- A dla mnie kawę chłopcze.
Kevin zanotował zamówienie na kartkę.
- Okey, wszystko zanotowałem. Na zamówię nie będzie poczekać jakieś 20 minut - powiedział chłopak po czym ostatni raz posłał w stronę Rozalin swój powalający uśmiech i odszedł w stronę kuchni.
- I jak dziewczynki ? Macie już uzgodnione założycie na zakończenie roku szkolnego? - zapytała starsza kobieta.
- Ja założę biało - czarną sukienkę. Kopiłam ją kiedyś jak byłam w Warszawie, a jak narazie miałam ją na obie tylko dwa razy. - powiedziała Rozalin - a ty Victoria co zakładasz ? - spojrzała pytająco w stronę przyjaciółki, lecz ta była zamyślona i tak jakby jej nie słyszała. - halooo! Kobieto żyjesz ?
- Co? Jak? Gdzie? - ocknęła się - Jestem strasznie głodna GDZIE MÓJ TALERZ?!
- Spokojnie - opanowała ją babcia - Kevin powiedział, że za 20 min będzie zamówienie.
- Mhm, to ja skocze do toalety - powiedziała dziewczyna jak by była nieobecna i odeszła od stolika.
Rozalin zdezorientowana popatrzyła na babcie dziewczyny.
- Pogadaj z nią i dowiedz się o czym tak rozmyśla, a następnie poinformujesz mnie, dobrze? - zapytała kobieta
- Dobrze - odpowiedziała brunetka.
W momencie kiedy Victoria wracała z toalety, do stolika podszedł Kevin z zamówieniem.
- Proszę bardzo, oto wasze jedzenie. - odezwał się chłopak.
- Dziękujemy chłopcze. - powiedziała kobieta
- Nie ma sprawy, to moja praca. - Kevin znowu tajemniczo uśmiechnął się do Rozalin, ta czując że się rumieni odwzajemniła uśmiech.
- Co wy się tak do siebie uśmiechacie? - zapytała zaciekawiona Victoria.
Brunetka delikatnie się speszyła. nigdy nie widziała w Kevinie nikogo poza przyjacielem, bardzo go lubiła. Ale czasami wydawał jej się naprawdę ładnym chłopakiem.
- Wydaje ci się. - powiedziała. Przez chwile zdawało jej się, że chłopak tak jakby posmutniał. - ty wszędzie widzisz jednorożce i krasnoludki. Pewnie teraz też ci się coś przywodziło.
- Za dużo bajek typu ,, Za siedmioma morzami....było jeszcze jedno morze ". - powiedział Kevin na co towarzystwo wybuchło śmiechem.
- Przepraszam panie, ale muszę iść przyjąć kolejne zamówienie. Życzę smacznego.
- Dziękuje. - odpowiedział, a następnie zaczęły delektować się posiłkiem.
Podczas jedzenia Victoria rozmyślała co jest między jej przyjaciółką, a Kevinem. nie wyglądało jej to na zwykłą znajomość. Te tajemnicze uśmieszki i potajemne spojrzenia chłopaka. Blondynce coś tam śmierdziało. Ale po dłuższych przemyśleniach stwierdziła, że jeżeli coś by między nimi było Rozalin na pewno by jej powiedziała.
-Victoria, pogadamy dzisiaj na balkonie. - zapytała nagle Rozalin, wyrywając dziewczynę z rozmyśleń.
- Co ? Aha, no tak, spoko. Penie i tak będę się nudzić.Tylko wiesz, jutro przychodzisz do mnie i się pakujemy.
- Dobrze, ale jak skończymy u Ciebie to musimy iść do mnie.
- Spoczko, na lajcie. Mamy jeszcze trochę czasu.
- No, nie wiem jak wy dziewczynki, ale ja się najadłam i jestem gotowa by zapłacić i wyjść. - powiedział po chwili starsza kobieta.
- My też już zjadłyśmy. - odpowiedziały razem dziewczyny.
-W takim razie ja pójdę zapłacić, a wy poczekajcie koło auta...
- Nie, nie. Pani kupiła nam bilety, ja zapłacę. Zresztą...muszę jeszcze coś powiedzieć Kevinowi.
- Nie ma mowy. Idź porozmawiać z Kevinem, ale zapłać moją gotówką - powiedziała staruszka wciskając Rozalin pieniądze do ręki.
- No dobrze, to wy zaczekacie koło samochodu ?
- Tak dziecko, idź. - powiedziała kobieta i ruszyła w stronę wyjścia.
Victoria jeszcze chwile popatrzyła na przyjaciółkę. Zastanawiała się o co chodzi. Po chwili poszła za babcią.
Brunetka ruszyła w stronę kasy. Kevin zauważył ją i uśmiechnął się w jej stronę.
- Nie musiałaś przychodzić, sam bym przyszedł. - powiedział opierając się o ladę.
- Już tak czy siak wystarczająco się namęczysz. Ile płace?
- 25 zł.
- Tylko ? - zapytała brunetka ze zdziwieniem
- Twoje jest na koszt firmy. - powiedział chłopak i ślicznie się uśmiechnął
- Naprawdę? A z jakiej to okazji? - zapytała dziewczyna odwzajemniając uśmiech.
- Za to, że jesteś. - powiedział chłopak po czym wziął od dziewczyny pieniądze za dwa dania, wzruszył ramionami i odszedł z uśmiechem.
Rozalin zszokowana, a jednocześnie w niebo wzięta stała przy kasie. Ocknęła się gdy dostała sms-a od Victorii, że ma się pospieszyć. Ruszyła w kierunku drzwi, a następnie wsiadła do auta.
- O czym z nim rozmawiałaś? - zapytała ciekawa blondynka
- Wytłumaczę Ci na balkonie. - powiedziała brunetka.
Dziewczyny po 10 minutach były w domu. Wysiadły z samochodu, pożegnały się i podziękowały babci za dzień, a następnie udały się do swoich domów, by o 20 spotkać się na balkonie.
No i jest kolejny rozdział :D
To chyba jeden z dłuższych rozdziałów. Jak wam się podoba? :)
Postać Kevina została opisana w bohaterach, tak będziemy robić z każdym, nowym bohaterem :)
Jak myślicie co jest między nim, a Rozalin ?
Piszcie w komentarzach i pokażcie ile was tu jest ^^
Do następnego xx
- Babciu, miałyśmy się spotkać pod autem a ty podjechałaś po nas pod galerię.
- Wiem kochanie, ale przypomniało mi się że to jednak wy i bałam się że się zgubicie, więc gdy was zobaczyłam to podjechałam.
- DZIĘKI. - odezwały się dziewczyny.
- Oj nie gniewajcie się, wsiadajcie jedziemy na obiad do ,, Sphinxa ,,
Dziewczyny przytaknęły i wsiadły do auta który po chwili ruszył w drogę do restauracji.
Jechały jakieś 5 minut, podziwiając ciuchy które były w ogromnych torbach.
- Jesteśmy dziewczyny - powiedziała babcia Victorii.
Przyjaciółki posłusznie wysiadły z auta. ,, Sphinx " to ich ulubiona restauracja. Dania były tam świeże i miały idealny smak. Trzy kobiety usiadły przy stoliku.
- To co zamawiamy ? - zapytała Victoria
- Nie mam pojęcia, ale powiem ci, że uwielbiam tą restauracje - powiedziała Rozalin, po czym zaczęła rozglądać się po wnętrzu lokalu.
Nad stolikami znajdowały się gałęzie ze złocistymi i rudymi liśćmi, a między nimi wysiały latarnie przyozdobione kamieniami. Wokół pachniało pysznym jedzeniem, a gdzieś z głośnika leciała po cichu muzyka.
- Też ją uwielbiam - powiedziała blondynka.
- Dobrze kochane, co powiecie na rybę ziemniaki oraz zestaw surówek ? - zapytałą babcia
- To dobry pomysł, babciu.
W tym samym momencie do stolika podszedł kelner, a Rozalin strzeliła karpia.
- Kevin ?! - zdziwiła się - ty tutaj pracujesz ?
- Rozalin ! Nie spodziewałem się Ciebie tutaj - powiedział chłopak nieco zmieszany - zatrudniłem się tutaj, aby zarobić na studia. wiesz to jedna z lepszych restauracji w mieście, więc całkiem dobrze płacą. - chłopak lekko się uśmiechnął.
- Pewnie, każda praca jest dobra - wtrąciła się do rozmowy babcia Victorii.
- Ma pani racje. W takim razie co panią podać? - zapytał chłopak i ukradkiem spojrzał na Rozalin, lecz ta tego nie zauważyła, gdyż przeglądała kartę dań.
- Hmm, poprosimy rybę, do tego zestaw surówek oraz frytki razy 3 - powiedziała starsza kobieta.
- Dobrze, a co panią podać do picia ? - chłopak znowu swój wzrok przeniósł na brunetkę.
- Ja poproszę herbatę, nie wiem jak inni. - dziewczyna uśmiechnęła się do kelnera i spojrzała pytająco na jej dwie towarzyszki.
- Dla mnie sok, sam wybierz smak. - powiedziała jakby wyrwana z głębokiego zamyślenia Victoria.
- A dla mnie kawę chłopcze.
Kevin zanotował zamówienie na kartkę.
- Okey, wszystko zanotowałem. Na zamówię nie będzie poczekać jakieś 20 minut - powiedział chłopak po czym ostatni raz posłał w stronę Rozalin swój powalający uśmiech i odszedł w stronę kuchni.
- I jak dziewczynki ? Macie już uzgodnione założycie na zakończenie roku szkolnego? - zapytała starsza kobieta.
- Ja założę biało - czarną sukienkę. Kopiłam ją kiedyś jak byłam w Warszawie, a jak narazie miałam ją na obie tylko dwa razy. - powiedziała Rozalin - a ty Victoria co zakładasz ? - spojrzała pytająco w stronę przyjaciółki, lecz ta była zamyślona i tak jakby jej nie słyszała. - halooo! Kobieto żyjesz ?
- Co? Jak? Gdzie? - ocknęła się - Jestem strasznie głodna GDZIE MÓJ TALERZ?!
- Spokojnie - opanowała ją babcia - Kevin powiedział, że za 20 min będzie zamówienie.
- Mhm, to ja skocze do toalety - powiedziała dziewczyna jak by była nieobecna i odeszła od stolika.
Rozalin zdezorientowana popatrzyła na babcie dziewczyny.
- Pogadaj z nią i dowiedz się o czym tak rozmyśla, a następnie poinformujesz mnie, dobrze? - zapytała kobieta
- Dobrze - odpowiedziała brunetka.
W momencie kiedy Victoria wracała z toalety, do stolika podszedł Kevin z zamówieniem.
- Proszę bardzo, oto wasze jedzenie. - odezwał się chłopak.
- Dziękujemy chłopcze. - powiedziała kobieta
- Nie ma sprawy, to moja praca. - Kevin znowu tajemniczo uśmiechnął się do Rozalin, ta czując że się rumieni odwzajemniła uśmiech.
- Co wy się tak do siebie uśmiechacie? - zapytała zaciekawiona Victoria.
Brunetka delikatnie się speszyła. nigdy nie widziała w Kevinie nikogo poza przyjacielem, bardzo go lubiła. Ale czasami wydawał jej się naprawdę ładnym chłopakiem.
- Wydaje ci się. - powiedziała. Przez chwile zdawało jej się, że chłopak tak jakby posmutniał. - ty wszędzie widzisz jednorożce i krasnoludki. Pewnie teraz też ci się coś przywodziło.
- Za dużo bajek typu ,, Za siedmioma morzami....było jeszcze jedno morze ". - powiedział Kevin na co towarzystwo wybuchło śmiechem.
- Przepraszam panie, ale muszę iść przyjąć kolejne zamówienie. Życzę smacznego.
- Dziękuje. - odpowiedział, a następnie zaczęły delektować się posiłkiem.
Podczas jedzenia Victoria rozmyślała co jest między jej przyjaciółką, a Kevinem. nie wyglądało jej to na zwykłą znajomość. Te tajemnicze uśmieszki i potajemne spojrzenia chłopaka. Blondynce coś tam śmierdziało. Ale po dłuższych przemyśleniach stwierdziła, że jeżeli coś by między nimi było Rozalin na pewno by jej powiedziała.
-Victoria, pogadamy dzisiaj na balkonie. - zapytała nagle Rozalin, wyrywając dziewczynę z rozmyśleń.
- Co ? Aha, no tak, spoko. Penie i tak będę się nudzić.Tylko wiesz, jutro przychodzisz do mnie i się pakujemy.
- Dobrze, ale jak skończymy u Ciebie to musimy iść do mnie.
- Spoczko, na lajcie. Mamy jeszcze trochę czasu.
- No, nie wiem jak wy dziewczynki, ale ja się najadłam i jestem gotowa by zapłacić i wyjść. - powiedział po chwili starsza kobieta.
- My też już zjadłyśmy. - odpowiedziały razem dziewczyny.
-W takim razie ja pójdę zapłacić, a wy poczekajcie koło auta...
- Nie, nie. Pani kupiła nam bilety, ja zapłacę. Zresztą...muszę jeszcze coś powiedzieć Kevinowi.
- Nie ma mowy. Idź porozmawiać z Kevinem, ale zapłać moją gotówką - powiedziała staruszka wciskając Rozalin pieniądze do ręki.
- No dobrze, to wy zaczekacie koło samochodu ?
- Tak dziecko, idź. - powiedziała kobieta i ruszyła w stronę wyjścia.
Victoria jeszcze chwile popatrzyła na przyjaciółkę. Zastanawiała się o co chodzi. Po chwili poszła za babcią.
Brunetka ruszyła w stronę kasy. Kevin zauważył ją i uśmiechnął się w jej stronę.
- Nie musiałaś przychodzić, sam bym przyszedł. - powiedział opierając się o ladę.
- Już tak czy siak wystarczająco się namęczysz. Ile płace?
- 25 zł.
- Tylko ? - zapytała brunetka ze zdziwieniem
- Twoje jest na koszt firmy. - powiedział chłopak i ślicznie się uśmiechnął
- Naprawdę? A z jakiej to okazji? - zapytała dziewczyna odwzajemniając uśmiech.
- Za to, że jesteś. - powiedział chłopak po czym wziął od dziewczyny pieniądze za dwa dania, wzruszył ramionami i odszedł z uśmiechem.
Rozalin zszokowana, a jednocześnie w niebo wzięta stała przy kasie. Ocknęła się gdy dostała sms-a od Victorii, że ma się pospieszyć. Ruszyła w kierunku drzwi, a następnie wsiadła do auta.
- O czym z nim rozmawiałaś? - zapytała ciekawa blondynka
- Wytłumaczę Ci na balkonie. - powiedziała brunetka.
Dziewczyny po 10 minutach były w domu. Wysiadły z samochodu, pożegnały się i podziękowały babci za dzień, a następnie udały się do swoich domów, by o 20 spotkać się na balkonie.
No i jest kolejny rozdział :D
To chyba jeden z dłuższych rozdziałów. Jak wam się podoba? :)
Postać Kevina została opisana w bohaterach, tak będziemy robić z każdym, nowym bohaterem :)
Jak myślicie co jest między nim, a Rozalin ?
Piszcie w komentarzach i pokażcie ile was tu jest ^^
Do następnego xx
poniedziałek, 3 czerwca 2013
INFORMACJE
Siemanko!
Mamy dziś dla was kilka informacji.1. Kolejny rozdział pojawi się już niebawem. Jest on cały czas w ,, budowie ,,. Mamy nadzieje ze nie macie nam za złe za rozdziały pojawiające się tylko raz w tygodniu. Ale wiecie, koniec roku szkolnego czyli poprawki i te sprawy. :)
2. Jak Wam się podoba nasz nowy wygląd bloga? My jesteśmy z Niego zadowolone :)
(Opinię wyraźcie w komentarzach :D )
3. 1000 wyświetleń! Tyle osób odwiedziło już tego bloga! :D (K): A ja na samym początku marudziłam że nikt nie będzie tego czytał, a tu takie wielkie zaskoczenie! DZIĘKUJEMY! <3
4. Wiecie, ostatnio zrobiło nam się trochę przykro i nasz entuzjazm do pisania zmalał, ponieważ ilość komentarzy w porównaniu z początkiem spadła. Prosimy komentujcie i wspierajcie nas w dalszym pisaniu bo to naprawdę bardzo mocno motywuję. :)
To chyba już tyle z informacji :)
My zabieramy się do dalszego pisania.
Pozdrawiamy :*
Subskrybuj:
Posty (Atom)