środa, 7 sierpnia 2013

Rozdział 13

Victoria nadal była na imprezie, biegała po całym domu i szukała swojego kuzyna. Dziewczyna wiedziała, że jak najszybciej musi porozmawiać z Rozalin i jej wszystko wytłumaczyć. Łukasz siedział w salonie na oparciu sofy i flirtował z jakąś dziewczyna.
- Łukasz! Koniec tego dobrego! Idziemy, musimy znaleźć Roz! - wrzasnęła dziewczyna i szarpnęła chłopaka za kołnierz.  
- Ej! Ała! To bolało! - zawył Łukasz, podnosząc się z kanapy. Dziewczyna, z którą rozmawiał zachichotała i zniknęła gdzieś w tłumie.
- Nie marudź tylko chodź! Musimy ja koniecznie znaleźć!
- Dobra! Ale co się stało? - zapytał zaskoczony. 
- Wytłumaczę Ci po drodze! - odparła blondynka i zaciągał kuzyna w stronę drzwi. Na dworze było już ciemno i chłodno. Victoria rozejrzała się, mając nadzieje, że jej przyjaciółka wyleci zza krzaka i krzyknie ,, SUPRAJS ! "
Ł: Może mi w końcu powiesz gdzie idziemy i co się stało!?
Dziewczyna się otrząsnęła, sama nie wiedziała gdzie ma iść, bo jej przyjaciółka mogła być teraz wszędzie. Ale za pierwsze i oczywiste miejsce, które musiała sprawdzić wzięła dom.
V: Idziemy do domu. Może tam będzie, a jeżeli nie to musimy powiedzieć wujkowi.
Ł: Okej, to teraz wytłumacz mi co się stało.
V: Pamiętasz może Kevina?
Ł: Tego blondyna? On chciał zostać pogodynką, nie?
V: Pogodynką? Z resztą nie ważne. Zanim wyjechałyśmy to on i Roz byli jakby parą. Kiedy wyjechałyśmy to napisał jej że zakochał się w jakiejś lasce. Byłam na niego tak zła, że napisałam mu co o Nim myślę. Tak to wyszło jakoś, że przerodziło się to w kłótnie. Pisałam z Nim, aż nie zabrałeś mi telefonu.
Ł: To wściekła się za to że stanęłaś po jej stronie i zaczęłaś chamić Kevinowi? Chyba nigdy nie zrozumiem dziewczyn.
V: Nie, kiedy zobaczyła że ten cały czas pisałam z Kevinem, to pewnie pomyślała że zakochał się we mnie. Nawet nie przeczytała tych sms-ów. Tak mi się przynajmniej wydaje, bo ona nie jest na tyle płytka, żeby wściekać się, za to, że komuś powiedziałam co o nim myślę.
Ł: Chyba rozumiem. Ale tak, czy tak rozumowanie dziewczyn jest nadal dla mnie nie pojęte.
V: Mam nadzieje, że się nie załamie i będę mogła z nią porozmawiać, muszę jej wszystko wytłumaczyć..
Ł: Żeby tylko jej nic głupiego nie wpadło do głowy.
V: Nie sądzę, ale i tak warto by się pośpieszyć.
Kuzynostwo znacznie przyśpieszyło kroku. Victorii pojawiały się już najczarniejsze sceny przed oczami. Kiedy do domu zostało kilka metrów blondynka pobiegła pędem w jego stronę. Chłopak pobiegł za Nią.
Victoria popędziła na piętro, Łukasz został na dole i sprawdził salon i ogród. Pokój dziewczyn był zamknięty.
Blondynka zaczęła dobijać się do drzwi.Wiedziała, że przecież same się nie zamknęły.
- Kevin ?! - wydarła się - chodź tutaj...

* Perspektywa Rozalin *

- Kevin ?! Chodź tutaj - słyszałam, jak Victoria drze japę.
Siedziałam skulona na łóżku i nie wiedziałam co z sobą zrobić. Nie płakałam już, nie miałam na to siły, zresztą zawsze kiedy mi się to zdarzało, powtarzałam sobie, że się odwodnię i co wtedy ?  Moja ,, przyjaciółka " cały czas dobijała się do drzwi, a razem z nią Łukasz. Myślałam i myślałam, kiedy ich nie było i doszłam do wniosku, że Kevin to totalny kretyn ! Miał Victorie cały czas pod nosem, więc czemu nie umawiał się  nią od razu, tylko najpierw musiał ,, zaliczyć " mnie ? Czuje się jak wykorzystana małolata, której ktoś za zjedzenie czegoś obrzydliwego, obiecywał cukierka, a tak naprawdę łgał w żywe oczy !
- Roz ! Otwórz te cholerne drzwi !! - krzyknęła blondynka
- Nie obrażaj tych drzwi ! Skąd wiesz, że one są cholerne ?! One też mają uczucia ! - powiedział Łukasz. Wyobraziłam sobie jak Vici piorunuje go teraz wzrokiem.
- Spadajcie stąd, nie mam ochoty z wami rozmawiać ! A szczególnie z tobą, przyjaciółko od siedmiu boleści ! - wydarłam się podchodząc do drzwi i walnęłam w nie z całej siły pięścią.
Teraz nie byłam już smutna, byłam wściekła. Na nią, że była taka fałszywa i na siebie, że byłam taka naiwna.
- Rozalin, to nie tak jak myślisz, ja wcale..- zaczęła się tłumaczyć.
- Skończ, nie mam ochoty z tobą rozmawiać, chce być sama ! Zostaw mnie w spokoju !
Coś tam jeszcze majaczyła, ale ja już nic nie słyszałam, ponieważ wsadziłam słuchawki do uszu i zaczęłam słuchać muzyki, tak głośno, jak to było możliwe. Puknęłam się dłonią w czoło. Po co ja przychodziłam do domu ?! Mogłam iść gdzieś, gdzie by mnie nie znaleźli, a nie tam, gdzie było oczywiste, że zajrzą. Mogłam poprosić Harrego, żeby zawiózł mnie do hotelu, na pewno ma prawko.. WŁAŚNIE  ! Eureka, Harry !
Mam plan ! Uśmiech mimowolnie pojawił mi się na twarzy, dziwne, przecież jestem załamana..mniejsza. Zadzwonię do niego i poproszę, żeby zawiózł mnie do jakiegoś hotelu, bo przecież sama nie trafie, a z nimi tu dzisiaj nie wytrzymał. Mówił, że mam dzwonić jak będę miała problem, nie rzuca się takich słów na wiatr, a ja właśnie mam problem. Wzięłam telefon do ręki i wybrałam zapisany numer. 1 sygnał, 2, 3..
H: Halo ?
R: Hej Harry, przepraszam, że dzwonie o tej porze, ale mówiłeś, że mam dzwonić jak coś i właśnie takie coś jest. - w ogóle nie czułam się skrępowana, że do niego dzwonie. Nieśmiałość nie leżała w mojej naturze. Był on teraz jedyną osobą, która może mi pomóc.
H: Rozalin, to ty ?
R: Nie, święty mikołaj - chyba nie mam aż tak wielkiego doła, skoro walę sarkazmami.
H: Jeśli tak, to pory roku ci się pomyliły, bo spodziewałem się od ciebie telefonu w grudniu - hmm, śmieszne, usłyszałam, jak zaśmiał się sam do siebie.
R Dobra teraz będę już poważna i tak to ja, Rozalin.. Wiesz, nie ryczę już, ale jestem wściekła na Victorie, a ona cały czas dobija mi się do drzwi. Nie zniosę tego, bo muszę mieć w takiej sytuacji spokój. ( - Otwórz ! - usłyszałam - mogę tak całą noc ! ) Sam słyszałeś. Chciałam się zapytać, czy mógł byś po mnie przyjechać i zawieść mnie do hotelu. Oddam ci za paliwo i tak dalej, a mogę się zwrócić tylko do ciebie, bo narazie znam tu 2 osoby, ale do Mika nie mam numeru.
H: A więc jednak potrzebujesz pomocy ? - zapytał chłopak irytującym tonem.
R: Ale nie potrzebuje czyjejś łaski - zaczynał mnie wkurzać, albo mówi, że mi pomoże, albo że nie. Nie ogarniam facetów. - pomożesz mi czy nie ? - byłam coraz bardziej zła i miałam ochotę się rozłączyć.
H: Pomogę, nie denerwuj się. Chciałem się z tobą trochę podroczyć, żeby rozładować napięcie
R: Nie wyszło ci..
H: Mniejsza, właśnie wszedłem do domu, weź torbę z rzeczami i będę za ciebie za 20 minut.
R: Dziękuje..
H: Nie ma za co, powiedziałem, że jestem do dyspozycji. Do zobaczenia.
Rozłączył się, a ja mam mętlik w głowie. Zachowuje się jak małolata, która ucieka z domu.. Zaczęłam nerwowo chodzić po pokoju. Może powinnam pogadać z Victorią ?
- Daj spokój Rozalin, zachowujesz się jak dziecko. Otwórz, wszystko ci wytłumaczę, nie będę mówiła do drzwi. - powiedziała blondyna już coraz bardziej zrezygnowanym tonem.
Nie, nie będę z nią gadać ! Przez nią straciłam Kevina. Poczułam, że smutek, który wcześniej opadł, teraz znowu narasta. Chwyciłam do ręki torbę, spakowałam do niej: parę ciuchów, bieliznę, z łazienki wzięłam kosmetyki. Przeprałam się z tej obcisłej kiecki w rurki i luźną bluzę. Założyłam trampki, zmyłam rozmazany makijaż i poprawiłam fryzurę. Kiedy byłam gotowa do wyjścia, spojrzałam przez okno, czy Harry już przyjechał. Pod domem stało czarne Volvo, a o jego maskę opierał się Loczek.  Urocze, z opresji ratuje mnie chłopak z One Direction. Uśmiechnęłam się sama do siebie. Wzięłam torbę i otworzyłam drzwi. Siedziała przed nimi Victoria, która wstała, kiedy tylko mnie zobaczyła. Łukasz był chyba na dole.
- Rozalin, nareszcie, ja.. Gdzie ty wychodzisz ? - zapytała spoglądając na moją torbę.
- Jak najdalej od twojego rąbania w drzwi. Nie chce słuchać twojego tłumaczenia - powiedziałam nie patrząc jej w oczy. Wyminęłam ją i ruszyłam ku schodom.
- Roz, nie rób nic głupiego, on wcale się we mnie nie zakochał, ja tylko.. - tym razem przerwał jej Łukasz
- Ja cię kręcę ! co Harry Styles robi pod naszym domem - wydarł się na cały dom. Stał przy oknie w korytarzu, ale kiedy mnie zobaczył od razu spoważniał i zmierzył wzrokiem moją torbę.
- Przyjechał po mnie - powiedziałam i nie zwracając uwagi na ich zszokowane miny ciągnęłam dalej - macie mnie nie szukać i dać mi spokój. Jak będę chciała cię wysłuchać, to dam ci znać, chociaż pewnie będziesz zajęta SMS-owaniem z Kevinem - ostatnie zdanie skierowałam w stronę Victorii, która teraz oczy miała zaszklone. Mało mnie to obchodziło. Wyszłam z domu i zatrzasnęłam za sobą drzwi. Czułam się strasznie, ale starałam się to ignorować. Ruszyłam w kierunku Stylesa.Chłopak stał opary o samochód i patrzył na mnie z troską i hmm ? współczuciem.Sama nie wiem. Mimowolnie uśmiechnęłam się do niego.
Miałam ochotę znaleźć się w aucie. Zanim jednak wsiadłam usłyszałam głos Łukasza. Stał w progu i wołał żebym wróciła, jednak ja nie miałam po co. Moja najlepsza przyjaciółka zrobiła mi takie świństwo.Harry otwarł mi drzwi i gestem ręki zaprosił do samochodu, kiedy wsiadłam, sam udał się na miejsce kierowcy. Gdy tylko zamknął drzwi, samochód ruszył. W oknie prze kilka sekund widziałam przygnębioną twarz Victorii.
H: Dobra, teraz mów co się stało - powiedział chłopak z troską w głosie.
R: Nie masz zamiaru odpuścić? Musisz wiedzieć ? - głupio by było z mojej strony, gdybym mu nie powiedziała. Skarciłam sama, siebie w myślach.
H: Jeżeli mam Ci pomóc to musisz mi powiedzieć.
R: Zgoda, ale słuchaj bo nie mam zamiaru tego powtarzać.
Opowiedziałam mu wszystko od początku. Widziałam na jego twarzy zainteresowanie.
H: Hmm, to nieźle. Rozmawiałaś z Nią o tym?
R: Nie, nie mam ochoty. Nie chcę wysłuchiwać, że się kochają i nie chciała mnie ranić.
H: Wspominałaś że zobaczyłaś że z sobą piszą, ale nie zobaczyłaś o czym piszą! Nie pomyślałaś czasem że Victoria stanęła w twojej obronie? Nie znam jej za długo, ale nie wydaje mi się, żeby mogła takie coś zrobić.
R: W sumie.. Mniejsza, jest już 1 w nocy. Podwieź mnie do jakiegoś hotelu. Muszę się przespać i uspokoić. Może jutro z Nią pogadam.
H: Nie ma żadnego hotelu, jesteś roztrzęsiona. Nie pozwolę żebyś była sama, przenocujesz dziś u mnie.
R: Nie jestem małą dziewczynką, a Ciebie znam raptem kilka godzin. Nie będę spać w twoim domu ! 
H: Nie awanturuj się, będziesz miała swoją sypialnie i łazienkę. Możesz się tam zamknąć i siedzieć ile chcesz, ale nie będziesz spałą w hotelu.
R: Nie odpuścisz, prawda ?
Chłopak tylko łobuzersko się uśmiechną i dodał gazu. Po jakiś 10 minutach drogi zatrzymaliśmy się pod całkiem dużym i ślicznym domem. Był on pokryty płytami przypominającymi drewno i miał genialny kształt. Przez dużą ilość okien i dwa ekskluzywne samochody na podjeździe, można było poznać, że należy do kogoś zamożnego. Zapatrzona w dom nie zauważyłam, ze Harry stoi przede mną i otwiera mi drzwi od samochodu. Zarumieniona przez swoją nieuwagę wysiadłam z samochodu. Panowała dość krępująca dla mnie cisza, więc zaczęłam rozmowę, jak pewnie każda osoba, która stoi przed tym domem po raz pierwszy.
R: Wspaniały dom - palnęłam.
H: Dziękuje - uśmiechnął się. Trzeba przyznać, te dołeczki to on ma genialne - kupiłem go razem z chłopakami - przystanęłam, kiedy to usłyszałam, wiedziałam jakich chłopaków ma na myśli. Widząc moją zaskoczoną minę pospiesznie dodał - Nie, nie, nie martw się, nie ma ich tutaj.Zayn, Lou, są z dziewczynami, a Liam i Niall u swoich rodzin.
R: Nie kitujesz mnie, co nie ? Ja nie mam zamiaru poznawać słynnego One Direction w takim stanie ! 
H: hahah, nie, nie kituje Cię. A co do twojego stanu, jak zmyłaś ten rozmazany makijaż i uczesałaś roztargane włosy, to wyglądasz idealnie.
R: Nie przesadzajmy - miałam wrażenie, że walnęłam buraczka. - Jutro rano się stąd zmywam, ale dziękuje, że po mnie przyjechałeś.
H: Do usług - powiedział chłopak i otworzył drzwi.
Widok ? Genialny. Nie było żadnego korytarza, tylko po lewej stronie rozciągał się mega nowoczesny salon, z wielkim telewizorem i kanapą oraz wielkimi drzwiami balkonowymi, a po lewej stronie była kuchnia w kolorze limonkowym. Na wprost znajdowały się kręte schody, a koło niech drzwi prowadzące zapewne do łazienki. Stałam tak w tych drzwiach jak taki osioł i pochłaniałam to wszystko wzrokiem. Harry zręcznie mnie wyminął i wyjął mi z ręki torbę. Dopiero to sprawiło, że się ocknęłam.
R: Masz genialny dom, naprawdę świetny.
H: Dziękuje, razem z chłopakami go ,, projektowaliśmy " - przy ostatnim słowie, Lokowany zrobił w powietrzu cudzysłów. Zaśmiałam się, a on mi zawtórował. Zrobiłam kilka kroków do przodu, a chłopak zamknął drzwi.
H: Zanim pójdziesz spać, to musisz coś zjeść, bo zgaduje, że od kilku dobrych godzin nic nie jadłaś.
R: Nie, proszę nie męcz mnie. i tak nic już nie przełknę. Chce wziąć tylko zimny prysznic i iść spać. Gdybyś mógł mi pokazać,gdzie mogę to zrobić.
H: Jesteś uparta, ale masz racje, nie będę Cię męczyć. Chodź, zaprowadzę Cię do tymczasowo twojej sypialni.
Chłopak skierował mnie w stronę schodów, więc grzecznie ruszyłam się z miejsca. Okazało się, że dom oprócz 1 piętra, ma jeszcze 2 ponieważ szłam dalej po schodach, mijając korytarz, w którym były 3 pary drzwi. Dotarliśmy na szczyt schodów i moim oczom ukazał się identyczny przedpokój.
H: Niżej była sypialnie Lou, Zayna i Liama. Tutaj jest moja - wskazał na drzwi po lewej - Nialla - drzwi po prawej, - a tam gościnna, czyli Twoja - drzwi na wprost.
R: Naprawdę jestem ci wdzięczna.
H: Kiedyś się odwdzięczysz, a teraz ja idę jeszcze na chwile na dół, a Tobie dobrej nocy
R: Nawzajem Harry - pomachaliśmy sobie,a a następnie on zszedł po schodach, a ja ruszyłam przed siebie.
Otworzyłam drzwi, a moim oczom ukazała się idealna, skromna sypialnia w odcieniach beżu.Stało w niej łóżko, toaletka, stolik nocny i komoda, koło której były uchylone drzwi do łazienki. Pchnęłam je i rozejrzałam się po małej łazience w niebieskich kolorach. Mój chwilowy pokój był idealny. Szybko odłożyłam torbę i wzięłam prysznic, następnie założyłam na siebie pidżamę. Położyłam się na nienormalnie wygodnym łóżku i zanim odleciałam w krainę Morfeusza, usłyszałam jeszcze, jak Harry wchodzi do swojej sypialni. mimowolnie się uśmiechnęłam.
- Dobranoc - powiedziałam sama do siebie.



____________________________________________________________________________


No Hej ! ^^
Jak wam mijają wakacje ?
Przepraszamy, że rozdziały pojawiają się teraz tak rzadko, ale sami wiecie. WAKACJE :)
Częściej nie ma nas w domu niż jesteśmy i po prostu nie mamy za wiele czasu, by przelać swoje pomysły na bloga. Ale to nie oznacza, że nie mamy weny ! Wręcz przeciwnie, wszystko idzie po naszej myśli :D

Przejdźmy do rzeczy.Co myślicie o rozdziale ? :)
Wydaje mi się, że jest dość ciekawy i ma odpowiednią długość. Po raz pierwszy, użyłyśmy czegoś takiego jak perspektywa, któregoś z bohaterów. Co o tym myślicie ? Wydaje mi się, że dzięki temu lepiej zorientowaliście się, co czuje Rozalin. :)
PS: Przepraszam za wszystkie niedopracowane błędy, które przeoczyłam ~ Basia 
Wyrażajcie swoje opinie na ten temat w komentarzach, o które bardzo prosimy. Naprawdę motywują :D
Miłego czytania no i do następnego :)
xx

1 komentarz:

  1. Świeetne. Czekam z niecierpliwością na następny rozdział ;)

    Może obserwujemy? ;)
    Zapraszam do mnie
    http://summerlove-1d.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń